Masowa mobilizacja Polaków na granicy z Niemcami wymusiła na rządzie Donalda Tuska przywrócenie tymczasowych kontroli granicznych. Tymczasem minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak opowiedział o działaniach podjętych wobec działaczy, którzy w związku z biernością państwa postanowili sami reagować na napływ nielegalnych imigrantów z Niemiec.

- „Były dziesiątki mandatów wystawionych przez policję. Jest sprawa podszywania się pod funkcjonariusza podjęta przez prokuraturę. To właśnie była taka próba legitymowania na granicy i jest sprawa o utrudnianie czynności”

- powiedział w „Rozmowie Piaseckiego” na antenie TVN24.

- „Oczywiście w ręku prokuratury są dalsze kroki, natomiast my absolutnie tego nie odpuścimy i nie pozwolimy na to, żeby ktoś, kto mieni się w piórka obrońcy granic, w taki sposób traktował Polki i Polaków w mundurach, którzy służą nam wszystkim, narażają się dla nas wszystkich”

- dodał reprezentant partii, której politycy urządzali pamiętne happeningi na granicy z Białorusią.

Minister Siemoniak przekonywał też, że mobilizacja mieszkańców na granicy nie miała wpływu na decyzję rządu o wprowadzeniu kontroli.