Kiedy część obozu rządzącego, z posłem Romanem Giertychem na czele podważa wynik wyborów prezydenckich na podstawie nieprawidłowości w kilkunastu komisjach, niektórzy inni reprezentanci tego obozu próbują budować narrację, wedle której przeprowadzenie wyborów tak naprawdę nie miało większego znaczenia, bo orzekać o ich ważności będzie podważana przez nich izba SN. Taką narrację na antenie TVP Info podjął europoseł KO i adwokat Michał Wawrykiewicz.

- „Ja bym Szymonowi Hołowni powiedział, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem i dopóty, dopóki nie zostanie stwierdzona ważność wyborów, dopóty nie powinno być zwoływane Zgromadzenie Narodowe, ale to jest moje stanowisko jako adwokata, jako obrońcy praworządności przez długie lata, obecnie europosła Koalicji Obywatelskiej”

- powiedział polityk.

Prowadzący rozmowę Tomasz Sekielski wskazał, że wówczas to marszałek Sejmu Szymon Hołownia przejąłby obowiązki głowy państwa.

- „Konstytucyjnie taki scenariusz jest możliwy, ale ja bym jeszcze nie wybiegał, bo to jest nadal bardzo daleko w takim sensie politycznym i prawnym”

- zastrzegł europoseł KO.

Sam marszałek Hołownia już w listopadzie ub. roku wywołał zaniepokojenie, kiedy „pół żartem, pół serio” zasugerował, że może przejąć obowiązki prezydenta. Polityk mówił o swoich wątpliwościach co do statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, a następnie przeszedł do kwestii wyborów prezydenckich.

- „Ktoś musi stwierdzić ich ważność, żeby przyszły prezydent mógł złożyć przysięgę. W pozostałych przypadkach wyborów jest domniemanie ważności wyborów, a SN może co najwyżej stwierdzić, że nie były ważne, jeśli ma na to dowody. W przypadku wyboru prezydenta orzeczenie SN o ważności wyborów jest warunkiem, żeby mógł być wpuszczony na salę i złożyć przysięgę”

- stwierdził.

- „Chyba nie muszę państwu mówić, co będzie, jeśli prezydent nie będzie mógł złożyć przysięgi. Kto będzie wtedy wykonywał jego funkcję w zastępstwie prezydenta. To nie ja wymyśliłem, to prof. Garlicki na to zwrócił uwagę. Ale to też pokazuje, do jakiego stanu prawnego doprowadził nas PiS”

- dodał.

Już po wyborach marszałek na szczęście wycofał się z tych niebezpiecznych pomysłów. Kilka dni temu oświadczył, że „jeżeli ktoś chce robić w Polsce zamach stanu, to nie będzie go robił z nim”.

- „Konstytucja uruchamia się w momencie stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta. Jeżeli takie orzeczenie zostałoby wydane, wtedy rzeczywiście Marszałek Sejmu - to jest opisane precyzyjnie w konstytucji - może sprawować kompetencje prezydenta. Natomiast nawet jeżeli uznalibyśmy, że są wątpliwości wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (SN)i wydane przez nią orzeczenie o ważności wyboru (prezydenta) nie istnieje, to nie daje mi podstaw do tego, żeby wchodzić w kompetencje prezydenta Rzeczypospolitej”

- podkreślił.

Dodał, że „jeżeli nie będzie stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta przez Sąd Najwyższy, jeżeli nie zajdą żadne inne niespodziewane okoliczności, to proces wyborczy uzna za zamknięty i na 6 sierpnia zwoła Zgromadzenie Narodowe”.