Jak czytamy w tekście redaktora Wojciecha Biedronia, relacja ks. Olszewskiego z pierwszych dni po zatrzymaniu została praktycznie zignorowana. Jego dramatyczne świadectwo, opublikowane przez tygodnik „Sieci”, ujawnia brutalne traktowanie, jakiego miał doświadczyć z rąk funkcjonariuszy.
Sąd nie uwzględnił również braku nagrań z zatrzymania, co jest kluczowe dla oceny legalności działań służb. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, mimo posiadania odpowiednich materiałów, nie przedstawiła ich w sądzie.
Obrońcy księdza Olszewskiego wskazują na rażące niedociągnięcia w traktowaniu podejrzanego. Sąd zbagatelizował fakt, że duchowny przez wiele godzin pozostawał bez dostępu do jedzenia i pomocy lekarskiej. Zgodnie z relacjami, ksiądz był zmuszony oddawać mocz do butelki, co podkreśla jego upokarzające traktowanie w czasie zatrzymania.
Dodatkowo, sędzia Joanna Włoch zignorowała krytykę wobec prokuratury, która miała utrudniać kontakt Olszewskiemu z obrońcami, ograniczając tym samym jego prawo do obrony. Portal podaje dalej, że sprawa staje się obecnie coraz bardziej skomplikowana, a niewłaściwe praktyki w śledztwie mogą być przedmiotem badania przez europejskie instytucje prawne.
Ksiądz Olszewski nie jest pierwszym przypadkiem, który budzi wątpliwości dotyczące sposobu działania służb oraz wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Obrońcy zapowiadają dalsze kroki prawne, w tym skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, mając nadzieję na sprawiedliwość i ujawnienie prawdy o tym, co naprawdę wydarzyło się w czasie zatrzymania.
Warto też przytoczyć wypowiedź obrońcy księdza Olszewskiego, mec. Krzysztofa Wąsowskiego, który ujawnił absolutnie kuriozalne podstępowanie sądu.
- Sąd, niezgodnie z prawem europejskim, pisze, że nie ma przepisów, które obligują do kontaktu z obrońcą, a jest to nieprawda. Osobisty kontakt z obrońcą jest znajduje się w polskim i europejskim prawie. To miało przecież miejsce w trakcie zatrzymania Janusza Palikota - powiedział obrońca duchownego.
- Sąd przekonuje też, że wystawienie księdza na widok publiczny, na stacji Orlenu dyktowane być potrzebą funkcjonariuszy. Można kogoś wystawić pod pręgierz, bo tego „wymagają potrzeby funkcjonariuszy”? Ta „potrzeba” to chęć zakupienia hot-doga na stacji benzynowej przez funkcjonariuszy ABW – dodał.
Sprawa ks. Olszewskiego może wkrótce stać się istotnym testem dla polskiego systemu prawnego oraz działań służb, a także przestroga dla tych, którzy myślą, że mogą działać bezkarne w imię „potrzeb funkcjonariuszy”. W kontekście rosnących obaw o nadużycia władzy, kluczowe będzie, aby wszystkie istotne dowody zostały odpowiednio zbadane, a sprawiedliwość została przywrócona.