W pierwszym głosowaniu w Bundestagu Merz nie został wybrany kanclerzem Niemiec, co stanowiło ogromne zaskoczenie. Był to także przypadek niespotykany na niemieckiej scenie politycznej, aby lider koalicji, po zawarciu umowy koalicyjnej, nie uzyskał wymaganej dla stworzenia rządu większości. Tym niemniej tak się właśnie stało.
Przewodnicząca Bundestagu Julia Klöckner ogłosiła wówczas przerwę, aby ugrupowania mogły postanowić, co robić dalej.
Drugie głosowanie odbyło się parę godzin później. Tutaj już sprawy potoczyły się po myśli Merza.
„Za” zagłosowało 325 deputowanych, podczas gdy minimalna większość wynosi 316. „Przeciw” zagłosowało 289 posłów, oddano także trzy głosy nieważne.
Merz niedługo po zwycięskim dla siebie głosowaniu został zaprzysiężony. Nowy niemiecki rząd sformowała koalicja chadeków z CDU/CSU i socjaldemokratów z SPD.
Ci pierwsi w przyspieszonych wyborach uzyskali 28,5 proc., a drudzy – 16,4 proc.
W przypadku socjaldemokratów był to najsłabszy ich wynik od czasów II wojny światowej.