Znana z wulgarnych i agresywnych prowokacji „Babcia Kasia” oskarżyła Roberta Bąkiewicza o cielesne naruszenie. Do zdarzenia doszło w październiku 2020 roku, kiedy „Babcia Kasia” brała udział w tzw. Strajku Kobiet, a Bąkiewicz wraz z innymi mężczyznami uniemożliwiał agresywnym manifestantom wejście do kościoła św. Krzyża w Warszawie. W listopadzie 2023 roku zapadł prawomocny wyrok sądu, zgodnie z którym Bąkiewicz został ukarany pracami społecznymi w wymiarze 30 godzin miesięcznie przez rok oraz nawiązką w wysokości 10 tys. zł. Ówczesny prokurator generalny Marcin Warchoł wszczął wówczas postępowanie ułaskawieniowe, wstrzymując wykonanie kary. Kilka dni temu jednak minister Adam Bodnar uchylił tę decyzję. Polityk podkreślił, że od półtora roku nie został wykonany prawomocny wyrok, a „jednocześnie wszyscy widzimy, jak już po wydaniu wyroku zachowuje się osoba skazana”. Decyzja ministra zapadła w momencie, w którym Bąkiewicz stał się celem ataków rządzących w związku z działalnością Ruchu Obrony Granic.

Mimo decyzji ministra Bodnara, kara nie zostanie wykonana. Rzeczniczka prasowa prokuratura generalnego Anna Adamiak przekazała dziś PAP, że prezydent częściowo ułaskawił Roberta Bąkiewicza w zakresie kary obowiązku wykonywania prac społecznych.

- „Wpłynęło postanowienie Prezydenta RP z 11 lipca br. o zastosowaniu prawa łaski wobec Roberta Bąkiewicza skazanego prawomocnym wyrokiem sądu. Akt łaski obejmuje darowanie kary ograniczenia wolności”

- przekazała.

Decyzją ułaskawieniową nie została objęta nawiązka w wysokości 10 tys. zł.

Do sprawy za pośrednictwem mediów społecznościowych odniósł się sam Bąkiewicz, który opublikował nagranie ze zdarzenia sprzed kościoła, za które został skazany.

- „Z wulgarnego agresora zrobiono ofiarę, z obrońców kościoła napastników... a iustitki ochoczo klepnęły skrajnie niesprawiedliwy wyrok. Publikuję to pierwszy raz. Obejrzyjcie do końca”

- napisał działacz.