Przekonując o rzekomych fałszerstwach, poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych i jego sympatycy domagają się ponownego przeliczenia wszystkich głosów z II tury wyborów prezydenckich. Wnioskował o to również w swoim proteście wyborczym sztab kandydata KO Rafała Trzaskowskiego. W rozmowie z portalem Money.pl do sprawy odniósł się prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która rozstrzyga o ważności wyborów. Sędzia Krzysztof Wiak podkreślił, że „przede wszystkim prawo wyborcze nie zna takiej instytucji jak przeliczanie głosów w całym kraju”.
- „Kodeks wyborczy przewiduje możliwość wnoszenia protestów wyborczych w sytuacji, kiedy występują wątpliwości wobec prawidłowości w liczeniu głosów czy wypełnieniu protokołu głosowania przez konkretną komisję wyborczą”
- wyjaśnił.
- „Wówczas Sąd Najwyższy może dopuścić dowód z oględzin kart wyborczych i przeprowadzić takie postępowanie sam albo zwrócić się w drodze odezwy o udzielenie pomocy sądowej, zlecając takie czynności właściwemu sądowi rejonowemu”
- dodał.
W ramach tej procedury dokonano oględzin kart do głosowania z 13 komisji, co do których pojawiły się w protestach informacje o możliwych nieprawidłowościach. Nie ma jednak przepisów umożliwiających przeliczenie wszystkich głosów „dla świętego spokoju”.
- „Po prostu nie ma przepisów, które by pozwalały na ponowną weryfikację oddanych głosów tam, gdzie nikt nie dostrzegł żadnych nieprawidłowości. Zwracam też uwagę, że osoby, które bez żadnych podstaw formułują postulaty ponownego przeliczenia głosów we wszystkich komisjach, podważają zaufanie do instytucji państwa, a wręcz stygmatyzują członków komisji oraz obecnych w dniu głosowania w lokalu wyborczym mężów zaufania i obserwatorów”
- zauważył rozmówca Money.pl.
Odnosząc się do ogromnej liczby protestów, które trafiły do SN po wyborach prezydenckich, sędzia Wiak wskazał na pojawiające się w mediach społecznościowych „wzory”, wykorzystane w wielu protestach. Podkreślił, że będą one rozpatrywane łącznie.
- „Już teraz widać, że skala takich identycznych w swej treści pism wyraża się w tysiącach”
- poinformował.
Przypomniał, że „możliwość złożenia protestu wyborczego nie jest plebiscytem na zasadzie: kto więcej przyśle, ten będzie miał bardziej rację”.