Według rosyjskiego Ministerstwa Obrony, w ciągu jednej nocy miało zostać zestrzelonych aż 184 ukraińskich dronów, choć eksperci podkreślają, że dane te są prawdopodobnie znacznie zawyżone. Bezzałogowce miały atakować cele w co najmniej 12 obwodach, w tym: kurskim, biełgorodzkim, niżniegorodzkim, woroneskim, a także nad Krymem i Morzem Czarnym.
Rano nastąpiła kolejna fala nalotów – tym razem drony dotarły również do obwodu moskiewskiego, gdzie rosyjska obrona powietrzna miała rzekomo „strącić” kolejne 25 maszyn. Jeśli wierzyć oficjalnym komunikatom, tylko w ciągu doby „unieszkodliwiono” ponad 200 bezzałogowców. To mniej niż rekordowy atak z 11 marca 2024 roku, kiedy rosyjskie media informowały o 337 zestrzelonych dronach, ale wciąż był to jeden z największych nalotów w historii wojny.
Pomimo zapewnień Moskwy, że „wszystkie drony zostały zestrzelone”, pojawiły się liczne doniesienia o pożarach i uszkodzeniach infrastruktury.
W Dzierżyńsku (obwód niżniegorodzki) ucierpiał zakład przemysłowy, w Woroneżu – lokalna kotłownia, a w Starym Oskołu (obwód biełgorodzki) odłamki dronów uszkodziły budynek mieszkalny i ponad 20 samochodów.
Rosyjskie władze tradycyjnie nie informują o ofiarach, jednak źródła niezależne, w tym portal Astra, podają, że w kilku regionach doszło do przerw w dostawach energii i lokalnych ewakuacji.
W wyniku ataków czasowo wstrzymano ruch lotniczy w kilku miastach: Wołgogradzie, Kałudze, Niżnym Nowogrodzie, Jarosławlu, Soczi i Gelendżyku. To część z tych samych portów lotniczych, które z powodu wcześniejszych nalotów pozostają regularnie unieruchomione.
Strona ukraińska tradycyjnie nie komentuje szczegółów operacji wojskowych na terytorium Rosji. Jednak według analityków wojskowych, atak miał znaczenie symboliczne i psychologiczne – pokazując, że Ukraina jest w stanie raz po raz uderzać w rosyjskie zaplecze daleko od frontu.
„To był prezent z przesłaniem. Ukraina pokazuje, że Rosja nie może czuć się bezpieczna nawet w dniu urodzin swojego przywódcy” – zauważa The Kyiv Independent.
W rosyjskich mediach państwowych zapanowała nerwowa cisza. Kanały informacyjne ograniczyły się do krótkich depesz o „zestrzelonych dronach”, pomijając skutki ataku i straty infrastrukturalne. W tym samym czasie propaganda próbowała odwrócić uwagę opinii publicznej, emitując okolicznościowe materiały o „dokonaniach prezydenta w służbie narodowi”.
Dla wielu obserwatorów politycznych atak w dniu urodzin Putina miał wymiar nie tylko militarny, lecz także psychologiczny. Od kilku tygodni ukraińskie wojsko intensyfikuje operacje w głębi terytorium Rosji, uderzając w rafinerie, składy paliw i centra logistyczne, co stopniowo osłabia gospodarkę wojenną Kremla.
„Te ataki to komunikat: Putin może mieć urodziny, ale to Ukraina rozdaje karty. I robi to z coraz większą precyzją” – komentuje dla The Guardian niezależny analityk wojskowy Thomas Theiner.