Po prestiżowej porażce CDU w wyborach do landtagu w Meklemburgii-Pomorzu Przednim kanclerz Merkel przyznaje się do błędów. Nie chce jednak odstąpić od swego modelu polityki migracyjnej - podaje "Deutsche Welle".

W niedzielę w wyborach do Landtagu Meklemburgii CDU odniosła spektakularną porażkę. Po raz pierwszy w historii ugrupowanie to przegrało nie z socjalistami, ale z inną partią definiującą się jako prawicowa. Partia Merkel odniosła gorszy wynik wyborczy, niż Alternatywa dla Niemiec - AfD. Merkel powiedziała: "Jestem bardzo niezadowolona z tego wyniku". I trudno się dziwić, bo wyborcy w Meklemburgii pokazali jej po prostu żółtą kartkę. Wszystko za sprawą jej polityki imigracyjnej, która dużą część niemieckich wyborców wyjątkowo drażni. Mimo wszystko Merkel powiedziała, że własne decyzje o wpuszczeniu miliona imigrantów uważa za słuszne. Kanclerz dodała, że jej zadaniem jest teraz praca na rzecz odzyskania zaufania elektoratu we wschodnich Niemczech.

Podobnie wynik wyborów skomentował sekretarz generalny CDU Peter Tauber, mówiąc, że obecna koalicja CDSU/CSU-SPD odniosła "duże sukcesy" w walce z kryzysem imigracyjnym. Jego zdaniem teraz trzeba tylko czasu, by odzyskać utracone poparcie.

Tymczasem AfD nabrała wiatru w żagle po dobrym wyniku wyborczym w Meklemburgii. Partia chciałaby stać się sukcesorką CDU i przejąć bardziej konserwatywny elektorat. Jej głównym atutem jest niechęć do islamu i imigrantów, co przysparza jej wiele głosów osób rozczarowanych otwieraniem Niemiec na muzułmanów.

ol