Warsaw Institute

Białoruski dyktator pozostaje jeszcze u władzy tylko dzięki wsparciu Kremla. Oczywiście Rosja podyktuje za to wysoką cenę. Szczegóły, a przynajmniej ich część poznamy zapewne podczas wizyty Alaksandra Łukaszenki w Moskwie, jeszcze we wrześniu. Intensyfikacja kontaktów na poziomie szefów dyplomacji i spraw obronnych, a przede wszystkim pojawienie się premiera Rosji w Mińsku oznaczają, że ustalane są właśnie szczegóły nowych porozumień białorusko-rosyjskich. Najpewniej Moskwa obieca Łukaszence dalsze wsparcie ekonomiczne, choćby w postaci tanich ropy i gazu, w zamian zaś ogłoszone będzie zbliżenie obu państw w ramach umowy związkowej. Czyli de facto zwiększenie kontroli Rosji nad Białorusią.

Premier Rosji Michaił Miszustin złożył 3 września wizytę w Mińsku. Strony ogłosiły, że jednodniowy pobyt premiera rosyjskiego w stolicy Białorusi poświęcony był ekonomicznym i energetycznym kwestiom. W czasie spotkania z Alaksandrem Łukaszenką Miszustin zauważył postęp w umacnianiu umowy związkowej obu krajów, przewidującej ścisłe polityczne, ekonomiczne i wojskowe kontakty. – Rozmieściliśmy praktycznie połowę armii, faktycznie kontrolujemy granice z Litwą i Polską i okrążyliśmy Grodno – mówił Łukaszenka. Antypolskie wycieczki prezydenta Białorusi współgrały z postawą Moskwy. Rzeczniczka MSZ Rosji powiedziała, że władze Polski są w awangardzie nieprzyjaznej polityki UE wobec Białorusi. Maria Zacharowa zarzuciła Polsce wywieranie presji na Białoruś i popieranie białoruskich sił opozycyjnych. Jeśli chodzi o wizytę premiera Miszustina w Mińsku, to warto zauważyć, że towarzyszyło mu dwóch wicepremierów i pięciu ministrów. Wizyta miała techniczny charakter – to było ustalenie szczegółów nowych porozumień pogłębiających integrację Białorusi i Rosji oraz określających pomoc rosyjską dla Mińska (choćby chodzi o ceny gazu i ropy) przed nieodległą wizytą Łukaszenki w Moskwie. Wtedy zapewne ogłoszone będą te ustalenia. W ostatnim czasie Moskwę odwiedzili ministrowie spraw zagranicznych i obrony Białorusi. Wizytę złożył 2 września szef MSZ Białorusi Uładzimir Makiej. Po spotkaniu z nim minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow potępił ingerowanie obcych sił w sprawy Białorusi. Zaatakował NATO i UE za ich deklaracje ws. Białorusi, zaś Ukrainę oskarżył o wysłanie na Białoruś ok. 200 „wyszkolonych ekstremistów” mających destabilizować kraj. Z kolei Makiej zapowiedział, że Białoruś nałoży odwetowe sankcje na osoby z Litwy, Łotwy i Estonii. Dzień wcześniej te trzy kraje nałożyły sankcje na 30 przedstawicieli władz Białorusi, w tym prezydenta Alaksandra Łukaszenkę. Tego samego dnia szefowie sztabów generalnych Białorusi i Rosji – Alaksandr Walfowicz i Walerij Gierasimow – omówili współpracę wojskową między obu krajami i przygotowania do wspólnych manewrów. Rozmowa odbyła się telefonicznie. Generałowie rozmawiali m.in. o zbliżających się rosyjskich manewrach strategicznych Kaukaz-2020 oraz o wspólnych białorusko-rosyjsko-serbskich ćwiczeniach Słowiańskie Braterstwo-2020, które odbędą się na terytorium Białorusi.

Po spotkaniu szefów dyplomacji, a następnie Łukaszenki z premierem Miszustinem, doszło do wizyty białoruskiego ministra obrony w Rosji. – Destrukcyjne siły na Białorusi, zachęcane m.in. przez Polskę, Litwę i Ukrainę, próbowały przeprowadzić zmianę władzy w kraju, ale organy państwowe przeciwstawiły się temu – powiedział 4 września generał Wiktar Chrenin. Szef resortu obrony wypowiadał się na spotkaniu ministrów krajów Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP), Szanghajskiej Organizacji Współpracy i Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) w Kubince pod Moskwą, Minister Chrenin przekonywał, że kraje zachodnie próbowały organizować na Białorusi kolorową rewolucję. Poniosły jednak porażkę i teraz przechodzą do wojny hybrydowej.

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]