Od kilku dni czy nawet tygodni globalne społeczeństwo jest niespokojne. Zbiorowy strach, nieustanna panika medialna czy kupowanie zapasów jak na koniec świata. Ważne apele o izolację spotykają się z gigantycznym ściskiem i kolejkami w sklepach. Ostatnie dni pokazały nam, jak łatwo nasze społeczeństwo można wyprowadzić z równowagi. A tak naprawdę w tych trudnych dniach potrzeba nam przecież przede wszystkim - zdrowego rozsądku, rozwagi i cierpliwości.

 


Nie, absolutnie nie wolno nam lekceważyć zagrożenia, które niewątpliwie stanowi koronawirus, ale być może jeszcze bardziej niebezpiecznie będzie, gdy wszyscy damy się zwariować.


Niestety, głupcy zawsze istnieli, niektórzy z nich sięgali nawet po władzę, ale nigdy jeszcze w dziejach świata ród ludzki nie miał do czynienia z prawdziwą epidemią głupoty. Zjawisko to stało się bardzo groźne, albowiem objęło niektóre kręgi władzy, szczególnie w Europie Zachodniej. Powstały fałszywe elity składające się w całości z durniów różnej maści, którzy trzymają się razem, wspierają i rządzą lub choćby próbują rządzić. W czasach kryzysu są oni szczególnie szkodliwi. Rodzą się pytania.


Czy wobec zagrożenia pandemią potrzebni są nam działacze LGBT?


Czy prawa ośmiornicy do uczuć nagle nie wydają się śmieszne?


Czy zajmująca się krzywizną banana Unia Europejska jest w stanie pomóc?


Czy być może jednak nagle, kiedy problemy naprawdę stają się poważne, państwa narodowe i granice znów wydają się być atrakcyjnym pomysłem? Chyba tak jest, skoro w obliczu koronawirusa oczy obywateli zwracają się do własnych rządów, własnych służb i własnych rozwiązań, nie do Unii. Działamy w interesie naszego państwa i naszych rodaków a nie w imię tzw. europejskich wartości czy praworządności brukselskiej.


Dlatego należy stwierdzić, że Sars-Cov-2 jest niestety mocno zakaźny, ale być może wyleczy nas również z pychy i głupoty – przynajmniej na chwilę. To te grzechy są praźródłem kryzysu. Wiara w to, że jesteśmy bogami, że nic nam nie grozi, że jako globalna wioska wszystkiemu sprostamy okazała się zgubna. Jeden mały wirus pokazał nam nasze miejsce w szeregu. Zmowa głupców doprowadziła nas do naiwnej wiary w naszą boskość, kiedy przecież wciąż pozostajemy ludźmi.


Jakże na czasie wydaje się zatem książka Janusza Szewczaka pt. „Idiotokracja” (wyd. Biały Kruk), która opisuje właśnie ten fenomen w skali globalnej. Autor książki, znany zresztą z bystrej inteligencji i ciętego języka, dopatrzył się we współczesnym świecie zjawiska, które nazwał idiotokracją. Jest to ciężka choroba całej cywilizacji zachodniej, od USA po Ukrainę, od północnego kręgu polarnego po Australię. Miejmy nadzieję, że nie okaże się, iż mamy do czynienia z chorobą śmiertelną. W każdym razie zjawisko idiotokracji przybrało rozmiary zarazy, a jego wirus masowo rozprzestrzenia się za pomocą internetu, tzw. serwisów społecznościowych i innych środków globalnego przekazu i komunikowania się. Wspomagają go różne utopijne doktryny lansowane nie tylko przez pseudonaukowców, lecz również polityków, którzy są gotowi zawracać świat ku pogaństwu – w imię postępu oczywiście.


„Głupców nigdy nie brakowało,” mówi Janusz Szewczak, „ale dziś żyjemy jakby w nowym surrealizmie, często brakuje odnośników moralnych. Z tym mamy do czynienia codziennie. Tymczasem o przykłady głupoty potykamy się nieustannie, nie brakuje przypadków szokującej wręcz głupoty. Ot, polska noblistka twierdzi, że granica między człowiekiem a zwierzęciem jest sztuczna. Inni chcą dać kotom prawa obywatelskie, a wojujące feministki twierdzą na poważenie, że w rodzinach homoseksualnych rodzi się więcej dzieci niż w heteroseksualnych. Każdy odruch rozumności czy powagi budzi niedowierzanie, że coś takiego jeszcze istnieje. I właśnie z tym zamysłem, jako swego rodzaju antidotum, napisałem moją książkę.”


Wobec koronawirusa należy ufać naszym lekarzom i stosować się do poleceń administracji. Wobec głupoty jednakże jednymi z najlepszych narzędzi terapeutycznych są mądre książki. Dlatego zwłaszcza dziś warto sięgnąć po „Idiotokrację” Janusza Szewczaka.

Janusz Szewczak: „Idiotokracja, czyli zmowa głupców”,wyd. Biały Kruk, 192 strony, 165 x 235 mm, twarda oprawa, obwoluta.

Więcej na https://bialykruk.pl/ksiegarnia/ksiazki/idiotokracja-czyli-zmowa-glupcow

Od kilku dni czy nawet tygodni globalne społeczeństwo jest niespokojne. Zbiorowy strach, nieustanna panika medialna czy kupowanie zapasów jak na koniec świata. Ważne apele o izolację spotykają się z gigantycznym ściskiem i kolejkami w sklepach. Ostatnie dni pokazały nam, jak łatwo nasze społeczeństwo można wyprowadzić z równowagi. A tak naprawdę w tych trudnych dniach potrzeba nam przecież przede wszystkim - zdrowego rozsądku, rozwagi i cierpliwości.

Nie, absolutnie nie wolno nam lekceważyć zagrożenia, które niewątpliwie stanowi koronawirus, ale być może jeszcze bardziej niebezpiecznie będzie, gdy wszyscy damy się zwariować.

Niestety, głupcy zawsze istnieli, niektórzy z nich sięgali nawet po władzę, ale nigdy jeszcze w dziejach świata ród ludzki nie miał do czynienia z prawdziwą epidemią głupoty. Zjawisko to stało się bardzo groźne, albowiem objęło niektóre kręgi władzy, szczególnie w Europie Zachodniej. Powstały fałszywe elity składające się w całości z durniów różnej maści, którzy trzymają się razem, wspierają i rządzą lub choćby próbują rządzić. W czasach kryzysu są oni szczególnie szkodliwi. Rodzą się pytania.

Czy wobec zagrożenia pandemią potrzebni są nam działacze LGBT?

Czy prawa ośmiornicy do uczuć nagle nie wydają się śmieszne?

Czy zajmująca się krzywizną banana Unia Europejska jest w stanie pomóc?

Czy być może jednak nagle, kiedy problemy naprawdę stają się poważne, państwa narodowe i granice znów wydają się być atrakcyjnym pomysłem? Chyba tak jest, skoro w obliczu koronawirusa oczy obywateli zwracają się do własnych rządów, własnych służb i własnych rozwiązań, nie do Unii. Działamy w interesie naszego państwa i naszych rodaków a nie w imię tzw. europejskich wartości czy praworządności brukselskiej.

Dlatego należy stwierdzić, że Sars-Cov-2 jest niestety mocno zakaźny, ale być może wyleczy nas również z pychy i głupoty – przynajmniej na chwilę. To te grzechy są praźródłem kryzysu. Wiara w to, że jesteśmy bogami, że nic nam nie grozi, że jako globalna wioska wszystkiemu sprostamy okazała się zgubna. Jeden mały wirus pokazał nam nasze miejsce w szeregu. Zmowa głupców doprowadziła nas do naiwnej wiary w naszą boskość, kiedy przecież wciąż pozostajemy ludźmi.

Jakże na czasie wydaje się zatem książka Janusza Szewczaka pt. „Idiotokracja” (wyd. Biały Kruk), która opisuje właśnie ten fenomen w skali globalnej. Autor książki, znany zresztą z bystrej inteligencji i ciętego języka, dopatrzył się we współczesnym świecie zjawiska, które nazwał idiotokracją. Jest to ciężka choroba całej cywilizacji zachodniej, od USA po Ukrainę, od północnego kręgu polarnego po Australię. Miejmy nadzieję, że nie okaże się, iż mamy do czynienia z chorobą śmiertelną. W każdym razie zjawisko idiotokracji przybrało rozmiary zarazy, a jego wirus masowo rozprzestrzenia się za pomocą internetu, tzw. serwisów społecznościowych i innych środków globalnego przekazu i komunikowania się. Wspomagają go różne utopijne doktryny lansowane nie tylko przez pseudonaukowców, lecz również polityków, którzy są gotowi zawracać świat ku pogaństwu – w imię postępu oczywiście.

Głupców nigdy nie brakowało,” mówi Janusz Szewczak, „ale dziś żyjemy jakby w nowym surrealizmie, często brakuje odnośników moralnych. Z tym mamy do czynienia codziennie. Tymczasem o przykłady głupoty potykamy się nieustannie, nie brakuje przypadków szokującej wręcz głupoty. Ot, polska noblistka twierdzi, że granica między człowiekiem a zwierzęciem jest sztuczna. Inni chcą dać kotom prawa obywatelskie, a wojujące feministki twierdzą na poważenie, że w rodzinach homoseksualnych rodzi się więcej dzieci niż w heteroseksualnych. Każdy odruch rozumności czy powagi budzi niedowierzanie, że coś takiego jeszcze istnieje. I właśnie z tym zamysłem, jako swego rodzaju antidotum, napisałem moją książkę.”

Wobec koronawirusa należy ufać naszym lekarzom i stosować się do poleceń administracji. Wobec głupoty jednakże jednymi z najlepszych narzędzi terapeutycznych są mądre książki. Dlatego zwłaszcza dziś warto sięgnąć po „Idiotokrację” Janusza Szewczaka.

 

Janusz Szewczak: „Idiotokracja, czyli zmowa głupców”,wyd. Biały Kruk, 192 strony, 165 x 235 mm, twarda oprawa, obwoluta. Więcej na https://bialykruk.pl/ksiegarnia/ksiazki/idiotokracja-czyli-zmowa-glupcow