Jak czytamy w tekście opublikowanym przez „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS), szczególną odpowiedzialność za konflikt UE z „Polską Jarosława Kaczyńskiego” ponoszą Niemcy, ponieważ jego „wojowniczy nacjonalizm” to opóźniony skutek wojny i niemieckiej okupacji.

- „Polska stawia Europę przed dylematem. Z jednej strony kraj, którego rząd podważa prymat prawa, zawłaszcza publiczną telewizję i doprowadza opozycyjne stacje do sytuacji zagrażającej ich istnieniu, nie może pozostać równoprawnym członkiem UE. Z drugiej strony, koszmarem jest wyobrażenie sobie Polski jako kraju jak dawniej dryfującego bez solidnych sojuszy między Niemcami a ekspansywnym państwem moskiewskim” – czytamy w niedzielnym komentarzu Konrada Schullera łamach „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”.

Jak uważa Schuller w tej sytuacji nie może być nigdy mowy o „rozwodzie”, a więc wyjściu Polski z UE. Aby tak się stało zaleca on podejście „otwarte i twarde” w – jak to określa -zmaganiach” z Polską „potężnego narodowo-konserwatywnego głównego ideologa” Jarosława Kaczyńskiego. Ten spór powinien być traktowany jako konflikt wewnątrz „europejskiej rodziny”.

Schuller uważa, że taka postawa Polski i Jarosława Kaczyńskiego rozumieją naród w sposób „nadwrażliwy” oraz tęsknią za „silnym państwem” i w tym, że tak właśnie jest obecnie upatruje niemieckiej odpowiedzialności. Stwierdza nawet, że jest to „niemieckim wytworem”.

- „Autorytarne cechy jego (Jarosława Kaczyńskiego) systemu władzy, jego tendencja do stawiania władzy wyżej od wolności wynikają z przekonania, że tylko sprawne i prowadzone silną ręką państwo może sobie poradzić w świecie egzystencjalnych zagrożeń. Podział władz nie pasuje do tego” – pisze dalej Schuller.

Całość komentarza wydaje się być utrzymana w tonie freudowskim – co prawda Freud zwrócił uwagę na istnienie podświadomości, ale w kolejnych wnioskach popełnił bardzo dużo błędów. Schuller jako typowy Niemiec podobnie próbuje więc wszystko sobie ułożyć, uporządkować i uzasadnić po niemiecku, ale takie podejście zdecydowanie nie ma nic wspólnego z rozumieniem ducha polskości.

Przebija tam też odwieczne przekonanie, że to działania Niemiec „muszą” mieć zawsze charakter sprawczy. A może jest to też pewna próba racjoalizacji - skoro nic już nie moża z tym zrobić?

 

mp/fas/dw.com