W rozmowie z „Wirtualną Polską” rosyjski historyk Jurij Felsztyński ocenił, że prezydent Władimir Putin „zamierza odbudować imperium ZSRR” – wynikać miałoby tak ze słów samego Putina, który jeszcze w marcu 2014 roku mówił o „rosyjskim świecie” i „rosyjskim genie”, odróżniającym jakoby Rosjan od innych nacji.

Felsztyński sądzi, że Putin zamierzał po Krymie zająć całą Ukrainę – spodziewał się, że pójdzie mu bardzo łatwo. Stało się jednak inaczej i tylko dlatego się zatrzymał. „To, że po 11 miesiąćach Putin ma w swoim ręku jedynie Ługańsk i Donieck, to dla niego wielkie rozczarowanie” – przekonuje historyk. Następnie wyjaśnia, że to, co zrobi Putin, zależy od ceny, jaką będzie musiał za to zapłacić. Z pewnością Kreml chciałby zająć Ukrainę i Białoruś, by w ten sposób „zjednoczyć” świat słowiański. W dalszej kolejności Rosjanie chcieliby mieć połączenie lądowe z Naddniestrzem, wreszcie je anektować, potem zaś zająć kraje bałtyckie i scalić je z Kaliningradem. „Z tym, że Putin jako agresor weźmie tyle, na ile pozwoli mu świat zachodni” – mówi Felsztyński.

Historyk przekonuje też, że Putina wiele łączy z Hitlerem. To na przykład „myślenie w kategoriach nacji i terytorium”, przekonanie o pozytywnych wartościach posiadania imperium. Dalej, pogląd, że „ludzie, którzy posługują się jednym językiem powinni mieszkać w granicach jednego państwa”. „Łączy ich też brak szacunku dla ludzkiego życia. Demokracja zakłada, że to, co jest dobre dla człowieka jest dobre dla państwa, natomiast Putin tak jak Hitler myśli, że to, co jest dobre dla państwa, musi być dobre dla jednostki. Tak samo jak przywódca III Rzeszy, Putin nie boi się zabijać” – mówi dalej Felsztyński. I dodaje, że tak samo jak Hitler, Putin mówi otwarcie o tym, co zamierza: jednak świat nie chce go słuchać, bo nikt nie sądzi, że ktoś naprawdę może mieć taki plan.

Felsztyński ocenia ponadto, że w Mińsku miało miejsce drugie Monachium. Porozumienie zostanie tak nazwane jednak dopiero na przełomie wiosny i lata, gdy Rosjanie wznowią ofensywę w głąb państwa ukraińskiego.

Historyk przewiduje, że pod koniec tego roku może wybuchnąć III wojna światowa. Jednak, co ciekawe, w jego opinii Kreml nie jest tego świadom: bo gdyby był, to taka wojna by z pewnością nie wybuchła. Dlatego zdaniem Zachodu jest uświadomić Putinowi, że jego działania doprowadzą do globalnego konfliktu – i to w wydaniu atomowym. „Jeżeli tego nie zrobimy, będziemy mieli sytuację podobną do tej z 1939 r., kiedy Hitler rozpoczynając wojnę z Polską, nie spodziewał się, że to będzie wojna światowa” – mówi Rosjanin.

Felsztyński nie uważa też, by Putin był człowiekiem cynicznym czy oddanym tylko własnej chciwości. Wprost przeciwnie. „On szczerze wierzy w to, że działa dla dobra Rosji. Gdy patrzy w lustro, widzi uczciwego i prawego człowieka. Z tym, że zupełnie inaczej niż my rozumie, czym to dobro kraju jest” – mówi historyk.

Dodaje, że Polska jest bezpieczna przed Rosją tak długo, jak długo istnieje suwerenna Białoruś. Putin może jednak zająć państwo Łukaszenki. „Widzę tutaj różne scenariusze, przy czym najbardziej realny jest taki, że to będzie Blitzkrieg. Białoruś nie stawi oporu, kiedy Łukaszenka odda Putinowi całe państwo albo jego część. Po tym, jak zagarnie państwa bałtyckie, Putin uderzy na Polskę” – mówi historyk.

Putin może zostać jednak powstrzymany: wszystko leży w rękach Zachodu. Na dzień dzisiejszy trzeba udzielić Ukrainie pomocy militarnej, wysłać jej broń, wykorzystać środki nacisku ekonomicznego. Sam Felsztyński wyjaśnia, że dziś patrzy w przyszłość optymistyczniej, niż jeszcze rok temu. Szansa na to, że powstrzymamy wojnę, jest jego zdaniem ogromna: Zachód musi jednak zapłacić cenę pomocy wojskowej. Jeżeli tego nie zrobi, konflikt będzie nieodwracalny.

Bardziej pesymistycznym spojrzeniem darzy historyk sytuację w samej Rosji. Jego zdaniem Putin nie zostanie obalony nawet w wyniku zaostrzania przez Zachód sankcji, bo całą korporację FSB łączną wspólne interesy. Więcej jednak: nawet, gdyby Putin przestał rządzić Kremlem, to zastąpi go ktoś, kto będzie kontynuował ten sam projekt. Rosją rządzą dziś służby specjalne, a to bardzo groźna z punktu widzenia Zachodu sytuacja.

bjad/wirtualna polska