Prof. Jan Hartman z „uczuciem zdumienia i niepokoju” przeczytał medialne doniesienia, dotyczące zmian proponowanych przez Komisję Kodyfikacyjną. Oczywiście, największy strach filozofa spowodowały rzekome powiązania członków komisji z Opus Dei. W tej sprawie na portalu Polityka.pl opublikował on list do ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego, bowiem za niewystarczające uznał zapewnienia resortu, że projekt zmian nie był konsultowany z katolicką organizacją. Tym bardziej, że – jak pisze Hartman – o powiązaniach ministerstwa z „Dziełem” ponoć mówi się od lat.

Dalej Hartman nazywa Opus Dei organizacją całkowicie zagraniczną i służebną wobec obcego państwa, jakim jest Stolicy Apostolskiej i jego interesów. „Ważnym zaś interesem i celem tego państwa, a w konsekwencji celem Opus Dei, jest odzwierciedlanie się w prawach poszczególnych państw przekonań religijnych, metafizycznych i etycznych składających się na doktrynę katolicką. Są to wszelako zamiary całkowicie sprzeczne z polskim interesem narodowym i polskim prawem, którego najwyższy akt i źródło, czyli konstytucja, obiecuje narodowi, w artykule 25, że władze publiczne zachowają bezstronność w sprawach światopoglądowych i religijnych” - argumentuje filozof.

Hartam podaje dwa podowy, dla których nie można zaakceptować powiązań Ministerstwa Sprawiedliwości z Opus Dei. „Po pierwsze ze względu na to, że jest to organizacja obca i służąca obcemu państwu, w dodatku noszącemu cechy monarchii absolutnej, a więc ustroju całkowicie obcego etyczności konstytucyjnej Rzeczpospolitej Polskiej, która weszła na drogę demokracji, wolności i równości, a po drugie dlatego, że państwu polskiemu nie wolno wplatać w narodowy system prawny praw ani przekonań żadnego z wyznań, gdyż żadna religia ani żaden światopogląd, na przykład ateistyczny albo katolicki, nie jest legalnym źródłem prawa w Rzeczypospolitej Polskiej” - czytamy na jego blogu na stronie Polityka.pl.

Działacz Twojego Ruchu wymienia jeszcze trzeci powód, jakim jest „jawna sprzeczność wszelkich działań Kościoła katolickiego zmierzających do zmian w polskim prawie z konkordatem, gwarantującym poszanowanie wzajemne autonomii Rzeczpospolitej Polskiej i Stolicy Apostolskiej”. Filozof podkreśla, że państwo nie ingeruje w kościelne nauczania na temat na przykład in vitro, więc Kościół nie powinien się wtrącać w prawne regulacje tej kwestii.

Hartman zwraca się na koniec do ministra Biernackiego z pytaniem, czy on sam lub jego podwładni zasięgają opinii Opus Dei lub innej zagranicznej organizacji. Filozof pyta również, czy szef resortu dokłada wszelkich starań, by żadna z organizacji wyznaniowych lub świeckich, która promuje określony światopogląd, nie wywierała „religijnego lub światopoglądowego piętna na polskich ustawach, w tym na kodeksach prawa karnego i cywilnego”. „Czy jako Minister Sprawiedliwości poucza Pan o konieczności jego przestrzegania szefów innych resortów, np. resortu edukacji, który planuje wprowadzić dodatkowe lekcje religii katolickiej pod pozorem „konserwatywnej ścieżki edukacji seksualnej”? - chce wiedzieć Hartman.

I gdyby Biernacki miał jeszcze jakieś wątpliwości, Hartman przypomina: „Porządek konstytucyjny zabrania Panu kierować się przekonaniami religijnymi w sprawowaniu funkcji publicznej i nakazuje dokładać starań, aby obywatele mogli przekonać się o Pańskiej bezstronności w tym względzie, a także nakazuje Panu bronić suwerenności Polski, również wobec Stolicy Apostolskiej”. I dodaje, że jeśli w przypadku szefa resortu silniejsze niż lojalność wobec państwa i konstytucji jest przywiązanie do wiary, to powinien opuścić swój urząd.

MBW/Polityka.pl