„Nie mamy zwyczaju ujawniania treści negocjacji, ale skoro czeski minister spraw zagranicznych mija się z prawdą, jesteśmy zmuszeni to zrobić. Opinia publiczna w obu naszych krajach ma prawo do informacji, kto ponosi odpowiedzialność za fiasko rozmów i pogorszenie stosunków” – napisał na Twitterze wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, wyjaśniając powody braku kompromisu ws. kopalni w Turowie.

Czescy politycy przekonują, że umowa z Polską ws. kopalni w Turowie jest praktycznie gotowa. Utrzymują, że ostatnie negocjacje nie zakończyły się kompromisem z powodu wniesionego przez Polskę postulatu, aby porozumienie mogło zostać zerwane po dwóch latach obowiązywania. Sprawę wyjaśnia wiceminister Paweł Jabłoński.

- „Nie proponowaliśmy umowy na 2 lata. Nasza oferta to umowa obowiązująca do końca działalności górniczej, z możliwością wypowiedzenia – na wypadek nadużywania jej przez którąś ze stron. To absolutny standard w umowach międzynarodowych zawieranych na partnerskich zasadach

- podkreśla.

Dodaje, że Polska zaproponowała też, aby najważniejsze dla strony czeskiej przepisy obowiązywały do 2049 roku, nawet w przypadku rozwiązania umowy.

- „Nasza oferta gwarantowała 50 mln euro na projekty wodne w Kraju Libereckim, ponadstandardowe zasady monitoringu wód, zanieczyszczeń, hałasu, regularne przekazywanie informacji – a nawet zakaz zbliżania się kopalni do czeskiej granicy, do czasu spełnienia całej listy warunków”

- przekazał wiceszef MSZ.

Tymczasem, jak wskazuje, Czesi zażądali umowy, której Polska nigdy nie mogłaby wypowiedzieć.

- „Partnerzy nie zawierają umów na takich zasadach. Odpowiedzialny negocjator nie może związać swojego państwa umową na 30 lat bez możliwości wyjścia, nie wiedząc czy druga strona nie będzie w przyszłości zachowywać się nieuczciwie”

- wskazał Jabłoński.

Zaznaczył, że w konsekwencji działań czeskiego rządu „mieszkańcy Kraju Libereckiego nie otrzymają ŻADNYCH pieniędzy na projekty wodne, ŻADNEGO dodatkowego monitoringu wód podziemnych, który nie jest wymagany przez prawo; kopalnia będzie mogła zbliżać się do granicy bez ŻADNYCH dodatkowych warunków”.

kak/PAP, Twitter