Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Pan wiceminister Michał Woś stwierdza twardo, że Solidarna Polska nie poprze prezydenckiej ustawy w obecnej formie. Jak Pan ocenia sytuację po wczorajszym posiedzeniu klubu Prawa i Sprawiedliwości, o którym media donoszą, że udało się ponownie wypracować porozumienie w Zjednoczonej Prawicy?

Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „Sieci”: W moim przekonaniu koalicja zostanie utrzymana, ponieważ wciąż jest pole do zawarcia kompromisu. Tym bardziej, że z tego co słyszymy, pierwsza transza pieniędzy w ramach KPO z Unii Europejskiej wpłynie i brak ustawy o Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego będzie warunkował dopiero kolejne transze. Mamy więc jeszcze czas na dokończenie tych prac.

Uważam też, że pewną przestrzenią do znalezienia kompromisu jest ostateczny kształt tekstu o niezawisłości i bezstronności sędziów. Ten zapis w moim przekonaniu powinien być instrumentem nadzwyczajnym i stosowanym w szczególnych przypadkach. Podzielam obawy, że niewłaściwe zapisy w tym względzie mogłyby doprowadzić do pewnej destabilizacji wymiaru sprawiedliwości. Mogłyby one stać się też narzędziem gry przeciwko sędziom powołanym po roku 2015. Ważne jest, że te rozmowy się toczą, że są kanały komunikacji. Oczywiście każda z trzech stron – mówiąc kolokwialnie – będzie napinała mięśnie, ale rozpad tej koalicji byłby tak naprawdę klęską wszystkich. Ja osobiście i zachęcam i głęboko wierzę w porozumienie w Zjednoczonej Prawicy.

Pan Radosław Fogiel mówi natomiast, że żaden poważy polityk nie może wykluczyć wcześniejszych wyborów.

To oczywiście jest prawdą, że ich do końca wykluczyć nie można. Jeżeli liderzy PiSu mieliby poczucie, że grozi im sytuacja ciągłej degradacji i konfliktów, braku skuteczności oraz dekompozycji samego rdzenia PiSu, to dla ratowania partii siły polityczne podjęłyby moim zdaniem odpowiednie działania i ostatecznie PiS mógłby się na takie rozwiązanie zdecydować. Jednak prawdopodobieństwo takiego scenariusza ja osobiście oceniam na kilka procent. Poza tym, do takich wyborów nie jest też łatwo doprowadzić. Musiałaby być też elementarna dobra wola ze strony opozycji, a jako czarny scenariusz, moglibyśmy w efekcie mieć do czynienia z jakimś przewrotem rządowym i PiS musiałby walczyć o reelekcję z pozycji opozycyjnych, co mogłoby się okazać skrajnie trudne. Doświadczenie uczy, że podjęcie decyzji o wyborach, mając w perspektywie jeszcze półtora roku rządów i jednak większość sejmową, to takiej decyzji politycy zwykle nie podejmują i w moim przekonaniu raczej nie podejmą.

Starcia pomiędzy Solidarną Polską a PiSem są zdecydowanie inne niż w przypadku Porozumienia Jarosława Gowina, ale czy one są groźne?

Jarosław Gowin jednak przekroczył czerwoną linię i zaczął grać z opozycją, a Solidarna Polska tego nie czyni. Po drugie, spoistość środowiska Gowina była nieporównywalnie niższa od tej jaka jest w partii Zbigniewa Ziobry. Środowisko Solidarnej Polski jest w tym zestawieniu zdecydowanie silniejsze i bardziej wewnętrznie spójne, zmotywowane i zdeterminowane. Posiada silniejszy rdzeń ideowy. Tak więc nadzieje niektórych polityków PiSu, jeśli komuś takie pomysły w głowie się pojawiały, że ten klub uda się łatwo rozmontować jak Gowina, moim zdaniem są zwyczajnie złudne i PiS oczywiście zdaje sobie z tego sprawę.

Te napięcia rzecz jasna będą, ponieważ są to dwie różne partie i tłem tej współpracy jest to, że mamy do czynienia z obawą PiS, że Solidarna Polska zachodzi PiS z prawej i odróżnia się w sposób przesadny – akcentując na przykład kompromisy, które PiS musi zawierać, jako partia większości i odpowiedzialności za całość. Z drugiej strony mamy też obawy Solidarnej Polski, że jej politycy mogą się nie znaleźć na listach albo też zostać na nich umieszczonymi w stopniu symbolicznym. Z tego też względu Solidarna Polska inwestuje w swoją podmiotowość i nie ukrywa tego. Celem takich działań jest stworzenie sobie wyjścia rezerwowego, czyli możliwości samodzielnego starti. Im bardziej jednak się emancypuje, tym bardziej irytuje polityków Prawa i Sprawiedliwości. Jest więc oczywiste, że obie strony są zmuszone do szukania złotego środka i być może będą nawet konieczne nowe rozmowy koalicyjne i zawarcie nowego porozumienia, co dałoby trochę więcej spokoju na te najbliższe półtora roku. Polska bowiem jest w takim momencie historycznym, że tego typu konflikty są nam naprawdę nie potrzebne.

Uprzejmie dziękuję za rozmowę.