- Ja nie lubię teorii spiskowych, ale nasuwa mi się taka refleksja i pytanie jednocześnie - kto i co chce tym przykryć? - stwierdza Jarosław Jakimowicz odnosząc się do zarzutów jakoby miał dopuścić się gwałtu podczas na uczestniczce konkursu piękności "Miss Generation".

- Według opowieści, którą przytacza Piotr Krysiak, ja miałem rzekomo wtargnąć do pokoju tej dziewczyny i ją zgwałcić, a potem zastraszać, żeby nikomu o tym nie mówiła. Sytuacja była jednak zgoła inna i może to potwierdzić hotelowy monitoring oraz świadkowie – wyjaśnia Jakimowicz.

Aktor i prowadzący program w TVP Jakimowicz całkowicie zaprzeczył, jakoby sytuacja opisywana przez dziennikarza miała miejsce.

- Był taki moment, kiedy ta dziewczyna podeszła do mnie, prosząc o rozmowę. Były przy tym dwie osoby, które mogą to potwierdzić – mówi dalej.

- Pomyślałem sobie, że być może jest pod wpływem narkotyków, że być może któraś z jej rywalek w konkursie zaserwowała jej jakieś środki odurzające, żeby ją wyeliminować – dodaje.

Jakimowicz wyjaśnił też, że nigdy nie był w jej pokoju.

Sprawa dotyczy wpisu na Facebooku dziennikarza śledczego Piotra Krysiaka, który obecnie nie jest związany z żadną redakcją, odnoszącego do rzekomego gwałtu, jakiego miałby się dopuścić Jarosław Jakimowicz na jednej z uczestniczek konkursu piękności. Osobą pokrzywdzoną miałaby być podobno dyrektorka marketingu i PR w jednej z brytyjskich firm. Krysiak pisze też, że sprawę obecnie bada prokuratura w Łukowie, a prokurator Agnieszka Kępka – na którą powołuje się dziennikarz – miała mu powiedzieć, że obecnie postępowanie jest zawieszone, ponieważ prokurator czeka na informacje od brytyjskiej policji.

 

mp/niezalezna.pl