Portal Fronda.pl: Senat przegłosował zmianę ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Rzecz wywołała ogromną polityczną burzę, protesty Platformy Obywatelskiej i jej sojuszników były tyle głośne, co płonne. Dlaczego sprawa ta wywołała tak wielkie emocje i dlaczego zmiana ustawy była w ogóle potrzebna?

Jarosław Zieliński, PiS: Trzeba było przywrócić elementarny porządek prawny i elementarne zasady, które powinny obowiązywać w państwie. Żeby to zrozumieć i dobrze ocenić, należy wrócić do podstawowych faktów. Poprzednia większość sejmowa, koalicja PO-PSL-, chcąc zapewnić dotychczasowy tryb postępowania Trybunału Konstytucyjnego i umocnić wygodną dla siebie filozofię funkcjonowania tego trybunału, dokonała pewnego skoku, czy też, jak mówi się dzisiaj, zamachu na tę instytucję. Pięciu sędziów trybunału zostało wybranych przedwcześnie, zanim jeszcze upłynęła ich kadencja. Powinno się to tymczasem pozostawić nowemu Sejmowi, który dokonałby wyboru wtedy, kiedy faktycznie zakończy się kadencja tych pięciu sędziów. Zrobiono to z wyprzedzeniem po to, by wybrać sędziów wygodnych dla siebie. Podczas wczorajszej dyskusji sejmowej padło bardzo ważne zdanie rozsądku, głęboko racjonalne. O ile dobrze pamiętam, wypowiedział je pan poseł Stanisław Piotrowicz z Prawa i Sprawiedliwości. Wskazał, że koalicja PO-PSL mogłaby wybrać sędziów TK nawet na kilka lat wcześniej, wiedząc, że za rok, dwa czy trzy lata wygaśnie ich kadencja. Jest to całkowity absurd. W ten sposób nie wolno traktować państwa, a poprzednia władza tak zrobiła.

Teraz politycy PO-PSL wyrażają oburzenie wobec tego, co dokonało się wczoraj w Sejmie poprzez zmianę ustawy. Tymczasem nie mają oni żadnego prawa do oburzenia, bo to oni dokonali skoku na trybunał. Powinni uderzyć się w piersi i milczeć, bo my naprawiamy to, co oni zepsuli. Przypominali o tym nie tylko politycy Prawa i Sprawiedliwości, ale także osoby w Sejmie nowe, należące do klubu poselskiego Kukiz ’15. Pan wicemarszałek z tego klubu bardzo jasno i wyraźnie kwalifikował zachowanie PO-PSL i nazywał rzeczy po imieniu. Platforma, podkreślam, powinna uderzyć się w piersi, a nie udawać oburzenie. Do świętego oburzenia mają prawo ci, którzy postępują uczciwie. Tak w tym wypadku nie było. Politycy PO nie postąpili uczciwie i – można powiedzieć – przekombinowali, wybierając sędziów trybunału przedwcześnie. Rozróżnienie na trzech i dwóch sędziów, których kadencja upływała w innym terminie, także jest istotne, ale to już sprawa dalsza i bardziej szczegółowa.

Mówiąc krótko, w tej chwili wszystko zostało przywrócone do elementarnego porządku. Jest już wyznaczony termin na zgłaszanie kandydatów na sędziów trybunału. Po tym terminie, który jest wystarczająco długi, by można było w sposób racjonalny tych kandydatów zgłosić, nastąpi wybór. Wybrani sędziowie złożą ślubowanie przed prezydentem i rozpoczną swoją pracę. Awantura, którą wznieciła Platforma Obywatelska, nie ma najmniejszego powodu.

Poparcie klubu Kukiza dla zmiany ustawy o TK dobrze rokuje dla dalszej współpracy z Prawem i Sprawiedliwością?

Trudno jeszcze powiedzieć. Mam nadzieję, że nowi posłowie tego klubu widzą, co się dzieje i będą potrafili wyciągać z tego wniosku. Jeżeli wyciągną wnioski z faktów, a nie z mitów, to może to dobrze rokować co do współpracy w wielu ważnych sprawach. Na to bym liczył i stanowisko zajęte przez ten klub wobec wywołanej przez PO awantury daje taką nadzieję.

Nie ulega wątpliwości, że w klubie Kukiza jest spora wola zmiany konstytucji. Uda się zdaniem pana ministra zdobyć na tyle szeroką większość w parlamencie, by takie zmiany przeprowadzić? Trzeba byłoby przekonać też choćby część posłów Platformy Obywatelskiej.

To sprawa, o której trudno jeszcze przesądzać. Jest za wcześnie. Jak na razie wśród posłów PO nie widać takiej woli, jednak może się to zmieniać. Dziś jasne jest jedno: Platforma Obywatelska przyzwyczaiła się do dyktatu. Wszystko było jej wolno. Wraz z PSL miała większość we wszystkich gremiach; miała swojego prezydenta, który jako funkcjonariusz tego obozu bardzo spolegliwie wykonywał oczekiwania formułowane przez rząd PO-PSL. Platforma nie potrafi przyzwyczaić się do tego, że sytuacja się zmieniła. Wyborcy rozliczyli ją z buty, arogancji i złych rządów. Platforma wyraźnie nie umie pogodzić się z tym, że to nie ona decyduje o rozstrzygnięciach przyjmowanych przez Sejm. Nie potrafi przyjąć klęski ani przegrać. Kilka razy mówiłem już publicznie, że osoba czy partia, która nie umie przegrać, nigdy już nie wygra. W demokracji jest tak, że trzeba umieć przegrywać. Platforma zasłużyła na przegraną – nawet na większą, niż rzeczywiście poniosła.

Natomiast jeśli chodzi o zmiany w konstytucji, to, po pierwsze, muszą być one przedmiotem dyskusji. Trzeba zastanowić się, w jakim zakresie są niezbędne, potrzebne i oczekiwane. Należy wypracować konsensus co do zakresu i zasięgu tych zmian. Później trzeba byłoby dla przedyskutowanej już propozycji szukać stosownej większości w parlamencie. Czy to się uda? Nie potrafię dzisiaj powiedzieć. Sprawa jest niewątpliwie niełatwa i jest za wcześnie, by wyrokować. Jeżeli jednak będziemy mieć przedyskutowany choćby ogólny kierunek zmian, to będzie być może łatwiej szukać sojuszników.

Kiedy rozpocznie się dyskusja nad projektem zmiany konstytucji? Najpierw Prawo i Sprawiedliwość chce wypełnić wszystkie zapowiedzi z kampanii, czy porządek będzie inny?

Nie należy podchodzić do tej sprawy zbyt pochopnie. Nie ma jeszcze takiej atmosfery, by można było postawić jakąś jasną diagnozę i zacząć działać w tym kierunku. Sądzę jednak, że ta dyskusja już się w jakiś sposób zaczęła. Jej początkiem była, jak myślę, wypowiedź pana prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, która padła po expose pani premier Beaty Szydło. W pewnym fragmencie swojego wystąpienia pan prezes Jarosław Kaczyński rzucił światło na ten problem. Jestem przekonany, że te ugrupowania i te osoby, które są otwarte na propozycję zmiany konstytucji, dobrze to odczytały. Myślę tu w szczególności o klubie Kukiz ’15, ale może się okazać, że wolę zmian mają posłowie nie tylko tego klubu. Na razie dla nich był to na pewno bardzo istotny sygnał.