W 2011 roku w Baltimore odbyła się konferencja, podczas której pięćdziesięciu panelistów  naukowców oraz organizacje takie jak amerykańska B4U-ACT postulowały o usunięcie pedofilii, podobnie jak wcześniej stało się to z homoseksualizmem, z listy chorób psychicznych APA i zaprzestania jej stygmatyzowania.

Obecni na niej Matt Barber, profesor prawa Liberty University, tak to komentował dla WorldNetDaily: „Mówimy tu o ruchu seksualnej anarchii i jego daleko sięgających celach… Część ruchu aktywistów homoseksualnych na przykład GLSEN (Gay, Lesbian & Straight Education Network) współpracuje z Narodowym Stowarzyszeniem Edukacji i tworzą programy, których celem jest indoktrynacja dzieci, tak, aby akceptowały homoseksualizm jako normalny, naturalny i dobry. Czy ci dziecięcy seksualizatorzy, nie sprzyjają w rzeczywistości ruchowi na rzecz pedofilii? Przez seksualizację dzieci przygotowując je na związki z dorosłymi?... Nie popełnijmy błędu: Dzieci są celem tego, co nazywam ruchem anarchii seksualnej… Seksualni anarchiści wiedzą, że by posiąść przyszłość, muszą posiąść umysły naszych dzieci”.

To było wczoraj, a dziś i tutaj mamy Konwencję...

Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, która została podpisana w Istambule przez 31 państw, wchodzi w życie, jako akt prawny obligujący do zmiany ustawodawstwa (łącznie z konstytucją) wszystkie państwa unijne przy ratyfikowaniu przez 8 państw Unii Europejskiej. Została ratyfikowana przez 4 państwa europejskie, Polska ją podpisała, a teraz trwają działania przygotowujące do jej ratyfikacji, które według szacunków specjalistów, mają potrwać od kilku miesięcy do maksymalnie dwóch lat.

Momentu tego, by edukację „równościową” rozpowszechniać drogą oficjalną, nie mogą doczekać się feministki, autorki podręcznika Jak stosować zasadę równego traktowania kobiet i mężczyzn, które w liście do minister edukacji Krystyny Szumilas powołują się na zapisy tego aktu prawnego. Konwencja ta tylko pozornie dotyczy wyłącznie przemocy wobec kobiet.  Przemoc wobec kobiet sformułowana jest w oparciu o mętną definicję płci społeczno-kulturowej – gender (Art.3, Art. 4 pkt.3, Art.6;  Art.18 pkt.3). W Art. 4 pkt. 3 ofiara przemocy nie może być dyskryminowana ze względu na płeć biologiczną, płeć kulturowo-społeczną, tożsamość płciową, orientację seksualną – co może definiować praktycznie kogokolwiek, kto czuje się „kobietą”. Sformułowanie takiego punktu widzenia na ofiarę przemocy całkowicie przeczy rozpowszechnianej przez środowiska seksualnych aktywistów tezie, że określenie płci społeczno-kulturowej ogranicza się wyłącznie do stereotypowo postrzeganych w społeczeństwie relacji mężczyzny i kobiety. Przeciwnie dotyczy ono również „stereotypowo” postrzeganej płci oraz seksualnych związków.

Konwencja zobowiązuje do czynnej likwidacji przemocy wobec kobiet (Art.1) poprzez ofensywną i agresywną zmianę wzorców społecznych i kulturowych(!), wykorzenienie(!) uprzedzeń, zwyczajów, tradycji, kultury, religii, „honoru” opartych na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn (Art. 12 pkt. 1 i 5). Temu celowi ma służyć obowiązkowe wprowadzenie oficjalnych programów nauczania dot. stereotypowego pojmowania ról społecznych (w tym płci) na wszystkich poziomach edukacji (Art.14) i w innych placówkach edukacyjnych oraz mediach, klubach itp. W rzeczywistości będą (i już się pojawiły) to programy instruktażowe dotyczące różnorodnych zachowań i preferencji seksualnych, zwalczające seksualne stereotypy, uczące uprawiać seks bez poczucia wstydu i winy.

Trwożące są zapisy dotyczące prowadzenia monitoringu, inwigilacji i zbierania danych o podejrzanych (Art.1 pkt.2, Art.11) oraz zobowiązanie sygnatariuszy do zapewnienia programów leczenia przestępców (Art.16), dokonujących przestępstwa „w szczególności na tle seksualnym” – użyty tutaj zapis „w szczególności” zwraca uwagę na możliwość leczenia w innym przypadku niż przestępstwa na tle seksualnym, np. źle odebrana krytyka seksualnych zachowań. 

Prawna ochrona ofiar przemocy „nie jest zależna od chęci ofiary do wniesienia oskarżenia lub zeznawania przeciwko sprawcy” – czyli wnoszącym o popełnienie przestępstwa może być każda osoba – przypadkowy, czy nasłany świadek  (Art. 18 pkt.4, Art.27). Dziwne są rozwiązania prawne, głównie mające na celu zaostrzenie prawa również dla przestępstw nieadekwatnych, np. „Strony podejmują konieczne działania ustawodawcze lub inne zakazujące stosowania obowiązkowych alternatywnych procesów rozstrzygania sporów, w tym mediacji i rozstrzygnięć polubownych, w odniesieniu do wszelkich form przemocy objętych zakresem niniejszej Konwencji”. (Art 48 pkt.1)

Na stronie Centrum Prawnego Ordo Iuris znajduje się analiza prawna Konwencji http://www.ordoiuris.pl/analiza-konwencji-re-o-zapobieganiu-i-przeciwdzialaniu-przemocy-wobec-kobiet-i-przemocy-domowej,3203,analiza-prawna.html

A teraz jeszcze ustawa Palikota

Na dzień dzisiejszy, jako sygnatariusz, Polska nie może podjąć żadnych uchwał prawnych sprzecznych z Konwencją. W kontekście Konwencji budzi niepokój pośpiech, który towarzyszy przygotowaniu ustawy antydyskrymiancyjnej, nad którą pracuje obecnie Sejm. Dopuszcza ona pełną promocję zachowań homoseksualnych, a każda opinia krytyczna na temat środowisk homoseksualnych może stać się podstawą oskarżenia o dyskryminację. Ustawa, mimo że zgłoszona przez parlamentarną mniejszość, gładko przechodzi przez pracę w Komisjach i prześliznęła się bez większych zastrzeżeń przez pierwsze sejmowe czytanie, stosunkiem głosów 172 za odrzuceniem ustawy do 229 za jej przyjęciem (prawie wszyscy głosujący posłowie Platformy Obywatelskiej!). Na stronie stopdyktaturze.pl zamieszczono petycję, którą można podpisać i wysłać, aby wyrazić dezaprobatę dla ustawy.

Jak zwykle, wielka forsa...

Fundusze unijne! – wszystkie!, a zwłaszcza na lata 2014-2020, które wprost są uwarunkowane wdrożeniem polityki równościowej w oparciu o definicję płci społeczno-kulturowej gender!!! Program Operacyjny Wiedza Rozwój Edukacja 2014-2020, rozdział pieniędzy uzależnia od: m.in. przeciwdziałania stereotypom związanym z płcią społeczno-kulturową. Ponieważ beneficjenci muszą się wykazać realnymi działaniami w tym zakresie, to być może to jest obecnie furtką, przez którą do placówek edukacyjnych wkraczają tzw. „seks edukatorzy” –  najczęściej wskazane przez różne Ministerstwa – stowarzyszenia, czy fundacje... Podręcznik, który wzbudził ostatnio wiele kontrowersji i był często omawiany w mediach - Jak stosować zasadę równego traktowania kobiet i mężczyzn – autorstwa Anny Dzierzgowskiej, Joanny Piotrowskiej, Ewy Rutkowskiej, a przedstawiany przez Fundację Edukacji Przedszkolnej, jako uzupełniający dla nauczycieli wychowania przedszkolnego – przygotowała fundacja wskazana przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Znacznie bardziej drastycznymi podręcznikami posługują się grupy edukatorów Ponton, Jaskółka itp., które, jak alarmują rodzice i nauczyciele warszawskich szkół, rozpoczęły najazd na szkoły podstawowe, gimnazja i licea, epatując młodzież ekstremalną seksualizacją np. omawianiem stosunków analnych i oralnych.

Wbrew polskiemu prawu, ale...

Prawo polskie na dzień dzisiejszy może stanowić jeszcze zaporę dla tych działań. Nauczanie seksualne nie może odbywać się w Polsce bez zgody i wiedzy rodziców (Dz.U. 1999 Nr 67 poz. 756).  Niestety standard ten jest notorycznie łamany.

Gdy padnie prawna zapora, i np. zostanie przegłosowana ustawa, a później ratyfikowana konwencja, to zagraża naszym dzieciom obowiązkowa drastyczna seks edukacja według Standardów WHO.

Marksistowski scenariusz

Cały ten przykry scenariusz zacznie się urzeczywistniać za kilka miesięcy bądź na przestrzeni najbliższych dwóch, trzech lat. Stanie się to w pełni urzędową i oficjalną drogą, chyba, że wzbudzi się taki opór społeczny, którego zaistnienia bał się swego czasu w Polsce Józef Stalin, wtedy, gdy decydował się na wprowadzenie w naszym kraju przejściowego socjalizmu, zamiast komunizmu. Porównanie nowej, huxleyowskiej pink epoki „gender” do marksistowskiego węża nie jest nieuzasadnione. Jest to ten sam Marks w nowym, „rozkoszniejszym” opakowaniu,  co jest jasne dla kogoś kto choćby pobieżnie zetknął się wytworami intelektualnymi Gramsciego, Reicha czy całej szkoły frankfurckiej. W naszym świecie kapitał, jak w komunizmie, coraz bardziej koncentruje się w rękach wąskiej, tym razem globalnej w swym zasięgu, elity, a wyzuty z kapitału, zrównany klasowo we wszystkich aspektach swojej nieskomplikowanej i sterowalnej osobowości „homoerotikus”, staje się niewolnikiem doskonałym, uzależnionym od przemysłu rozrywkowego, aborcyjnego, farmaceutycznego, narkotykowego, a za uciechy chętnie zapłaci swoją wolnością.  „Homoerotikus”, w myśl założeń inżynierii społecznej, musi jednak zostać ukształtowany w najwcześniejszym wieku, dlatego pierwsza matryca Standardów WHO dotyczy okresu edukacji dzieci 0-4 lat. Być może, tu należy upatrywać przyczyny obniżenia obowiązku szkolnego dzieci do wieku lat 6. i drastycznych kroków na drodze do obniżenia poziomu edukacji szkolnej.

Magdalena Trojanowska

www.stop-seksualizacji.pl