W rozmowie z TVN24 Ryszard Krauze bronił swojego syna, który w czwartek wieczorem pobił operatora TVP. Jego zdaniem nie było żadnego pobicia, a jedynie… „lekkie przesunięcie”.

Sprawa dot. zdarzenia z ub. czwartku, kiedy dziennikarze z ogólnopolskich mediów pracowali pod domem Ryszarda Krauze w Gdyni, w związku z zatrzymaniem biznesmena przez CBA i przeszukaniem jego domu. Około godz. 19:15 Ryszard Krauze został wyprowadzony z domu i przewieziony do prokuratury. Wówczas dziennikarze zaczęli się rozchodzić. Wtedy też, około godz. 20, do operatora kamery TVP Gdańsk podszedł 31. letni syn zatrzymanego i go pobił. Pracownik TVP trafił do szpitala z rozbitą głową i wybitym zębem.

Do sprawy odniósł się w rozmowie z TVN24 Ryszard Krauze, który przekonuje, że właściwie nic niewłaściwego w zachowaniu jego syna nie było:

- „Syn bronił troszkę honoru ojca i honoru rodziny. Tam go lekko przesunął, ale nie tak, żeby go pobił” – mówił biznesmen.

- „Jest to bardzo mocno rozdmuchane i myślę, że niepotrzebnie. (…) Nobody is perfect (z ang. Nikt nie jest idealny), w emocji, afekcie można coś tam popełnić, ale na pewno go nie pobił. Za syna przepraszam wszystkich publicznie oczywiście, bo nie powinien tak się zachowywać, ale trochę wyrozumiałości poproszę” – dodał.

W sobotę prokuratura postawiła Aleksandrowi K. trzy zarzuty: naruszenia nietykalności, kierowania gróźb wobec dziennikarzy i spowodowania obrażeń ciała poniżej siedmiu dni. Czyny te są zagrożone karą do dwóch lat pozbawienia wolności.

kak/TVN24, Fronda.pl