"Od razu się do czegoś przyznam, zostały ostatnie dwa tygodnie do wyborów i szybciej odciąłbym sobie rękę, nogę i jęzor, niż napisał jedno słowo, które mogłoby pomóc „opozycji”. Z pełną premedytacją i być może cynizmem zastawiam obiektywizm w tyle, ponieważ zwycięstwo w wyborach jest celem najważniejszym i świętym. Dlatego w normalnych, a właściwie nienormalnych okolicznościach, jakie mieliśmy jeszcze parę lat temu, robiłbym wszystko, aby o sprawie Banasia zapomnieć, ewentualnie zainteresować opinię publiczną innymi sprawami" - pisze na swojej stronie Kontrowersje.net Piotr Wielgucki (Matka Kurka).

 

"Dziś z czystym sumieniem i komfortem mogę sobie na obiektywizm pozwolić i pisać o kamienicy Banasia do woli, bo żadnego wpływu moje pisanie na wynik wyborów mieć nie będzie. Mógłbym, ale prawdę mówiąc nie chce mi się, chociaż jest parę elementów, które w oczy szczypią. Napiszę o czymś innym, dużo ważniejszym i bezpośrednio związanym z tym i wieloma innymi „aferami”. Otóż od 2015 roku ruszyła jedna wielka nagonka na rząd PiS i nawet nie chodzi o to, że mieliśmy do czynienia z ostrą krytyką, surową, czy tez brutalną oceną. Nie! To było pospolite szczucie pozbawione jakiejkolwiek moralności, rozsądku i przede wszystkim proporcji. Początki rządów PiS wiązały się z trzema „aferami, o czym zapewne wiele Polaków już nie pamięta i skojarzy dopiero po przypomnieniu" - przekonuje autor.

"Szczyt maltański! Pamiętacie Polacy? Ano właśnie, mnie się też ledwie po łbie kołacze ta „niedopuszczalna katastrofa dyplomatyczna”, ale dokładnie tak wyglądała inicjacja wielkiej propagandowej ofensywy. Dalej poszły konie po betonie i ruszyła „afera” z Janowem, zataczając międzynarodowe kręgi. Do koni dołączyły korniki z Białowieży, potem Seicento Sebastiana i kulminacja nastąpiła przy dwóch srebrnych wieżach Kaczyńskiego. Oczywiście pominąłem setki większych i pomniejszych afer, choćby tę, że Piotrowicz odpowiada za pedofilię w Kościele, a cały PiS chroni pedofilów i Piotrowicza. Dlaczego pominąłem? Po prostu nie da się tego spisać i na byczej skórze, aferą było wszystko i każdego dnia. Ludzie nieustannie byli i nadal są bombardowani Białorusią, faszyzmem, upadkiem standardów, zamachem na konstytucję i tak dalej" - pisze dalej Matka Kurka.

Jego zdaniem "wszystko to było podporządkowane jednemu celowi – powrotowi „elit” III RP do władzy".

"Skala, natężenie i bezwzględność w dążeniu do realizacji celu, pokazywały jak bardzo nowa rzeczywistość ciąży starej władzy i jak bardzo oni są od rzeczywistości oderwani. Efektem zmasowanych działań propagandowych miała być powtórka z lat 2005-2007, czyli takie zohydzenie PiS, Kaczyńskiego i paru innych wyrazistych postaci po tej stronie, aby ludzi reagowali odruchem wymiotnym na sam dźwięk skrótu PiS lub nazwiska Kaczyński. W latach 2005-2007 to się udało i trwało co najmniej do 2013 roku. Po 2015 roku efekt okazał się dokładnie odwrotny od zamierzonego, owszem ludziom się zbiera na wymioty, ale nie na hasło PiS, tylko na kolejną „aferę w PiS” i 154 faszyzm" - czytamy na łamach Kontrowersji.net.

"Każdy człowiek z osobna i ludzie w grupach mają swoje zawory bezpieczeństwa. Nie da się zjeść wiadra kawioru na raz, nie da się non stop przeżywać orgazmu, a co dopiero non stop być torturowanym najgorszymi na świecie wiadomościami. Codziennie POKO, TVN i GW wzniecali jakieś pożary i alarmowali całą Polskę. Raz, dwa, trzy, dziesięć razy Polacy polecieli zobaczyć, co się tak naprawdę dzieję, ale po dwudziestym razie, poza ideologicznymi piromanami nikogo dym bez ognia nie interesował. Nużąca propaganda zahartowała Polaków i teraz nic nie działa, prawdziwy ogień też by nie zadziałał, o ile nie podchodziłby pod domostwa wyborców. Pali się? Niech się pali, nie moja stodoła nie moja sprawa, sami sobie gaście to, co podpaliliście" - wskazuje Piotr Wielgucki.

I kończy celną uwaga:

"O sprawie Banasia na dwa tygodnie przed wyboramimogę sobie pisać do woli, naturalnie gdyby mi się chciało i nic to w wynikach wyborów nie zmieni. Naród się uodpornił i nie robią na nim wrażenia propagandowe sztormy medialne. PiS musiałby podpalić domy Polaków, ale to nie jest program tej partii, to jest program konkurencji politycznej. Dopóki PiS chroni i w razie potrzeby gasi domy Polaków, będzie miał notowania dwukrotnie wyższe od całej reszty politycznych podpalaczy. Proste jak Jachira!".

bsw/Kontrowersje.net