Nowy numer tygodnika „Gazeta Polska” ujawnia, jacy generałowie stoją za chęcią wywołania buntu w polskiej armii. Jak informuje serwis niezalezna.pl – to generałowie, którzy kariery rozpoczynali w Ludowym Wojsku Polskim i do samego końca pozostawali w PZPR. Niektórzy byli oficerami komunistycznymi wojskowych służb specjalnych.
W „Raporcie z weryfikacji WSI” przeczytać można o działaniach dot. attaszatów, w tym o operacji „Z”. Ta ostatnia rozpoczęta została po tym, gdy pojawiły się sygnały świadczące o tym, że w Polsce założona została rezydentura obcego wywiadu. Zadaniem było ustalenie charakteru nieformalnych kontaktów urodzonego w Polsce obywatela RFN, najprawdopodobniej byłego współpracownika Stasi z dowództwem jednej z jednostek wojskowych z A.B.
„na imprezie zorganizowanej przez płk. M.G. i mjr. M.R. [chodzi o gen. Mirosława Różańskiego, który niedawno odszedł z wojska] na terenie tzw. willi generalskich A.B. wraz ze swoją żoną F.Z. podczas – jak zanotowano w aktach – »zwykłej libacji alkoholowej« paradowali w mundurach Bundeswehry w obecności całkowicie pijanych oficerów Wojska Polskiego”
- brzmią słowa raportu.
Różański w wojsku znajdował się od 1982 roku. Wtedy to zaczął naukę w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu. Następnie wstąpił do PZPR, której członkiem pozostał do roku 1990 – informuje niezalezna.pl
Porucznik Janusz Bronowicz, obecnie generał w stanie spoczynku, którego historia jest podobna, tak pisał o Różańskim:
„W okresie opiniodawczym reprezentował wysoki poziom wiedzy ogólnej i fachowej, a także właściwą postawę ideowo-polityczną”
Podobnie rzecz się ma z Januszem Bojarskim, pracownikiem WSI w latach 1991-2006. Jak mówi wprost dr Lech Kowalski, specjalista ds. wojskowości:
„Mamy do czynienia z kastą generalską, która broni swoich przywilejów. To nie byłoby możliwe bez wsparcia Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka”
dam/niezalezna.pl,Fronda.pl