Fundacja Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, od lat zajmująca się m.in. przeciwdziałaniem przemocy wobec kobiet i dzieci, stała się ostatnio obiektem manipulacji ze strony skrajnej lewicy. Na apel Ordo Iuris o wypowiedzenie przez Polskę silnie zideologizowanej konwencji stambulskiej, radykalne feministki, których przekaz nagłaśnia m.in. „Gazeta Wyborcza”, odpowiedziały oskarżeniem osób z Ordo Iuris o dążenie do legalizacji przemocy domowej. Prezentujemy rozmowę z Karoliną Pawłowską, dyrektor Centrum Prawa Międzynarodowego Instytutu Ordo Iuris.

***

Tomasz Poller: Lewicujące media nagłaśniają akcję feministek, które chcą pikietować przeciwko Waszej fundacji pod hasłem "Stop legalizacji przemocy domowej". Zacytuję krótkie fragmenty z Facebooka: „W Warszawie spotykamy się pod siedzibą Ordo Iuris - groźnej grupy fundamentalistów. (...) podejmują oni kolejną, po 2019 roku, próbę legalizacji bicia kobiet i dzieci w Polsce”. Podstawowe pytanie zatem: Jak się Pani czuje jako fundamentalistka i zwolenniczka przemocy domowej?

Karolina Pawłowska: To manipulacja i zwykłe kłamstwo, które nie ma pokrycia w rzeczywistości. Wystarczy prześledzić działalność naszego instytutu, który od samego początku w swojej praktyce procesowej staje po stronie ofiar, w tym także ofiar przemocy domowej. Wystarczy przeczytać treść naszej inicjatywy, w której domagamy się przyjęcia dokumentu realnie chroniącego przed przemocą. Takie świadome manipulacje, do których posuwa się tamta strona, dość wymownie świadczą o tym, że nie chodzi im o poważne zajęcie się walką z przemocą, ale o to, by pod tym pretekstem narzucić wszystkim swoją ideologię.

Zacytuję jeszcze słowa organizatorów protestu: „Bez wypowiedzenia Konwencji Polska nie będzie mogła zalegalizować przemocy w rodzinie. O to tu chodzi. (...) Po to, żeby nasze prawo w sposób niezgodny z Konwencją ZMIENIĆ”. Tutaj wręcz wskazuje się, że chcecie przeprowadzić takie zmiany prawa, które wprost zalegalizują przemoc domową.

Kolejny absurd. Dla mnie, jako dla kobiety, jest to tym bardziej bulwersujące, gdy przypisuje się naszemu Instytutowi - w którym zresztą jest bardzo dużo kobiet - tego typu plany. Bardzo chętnie porozmawialibyśmy z przedstawicielami drugiej strony na temat przemocy, ale w taki sposób, abyśmy przestali wreszcie posługiwać się neomarksistowskimi konstrukcjami, których celem jest narzucanie określonej ideologii. Przede wzystkim, zacznijmy od tego, że zanim Bronisław Komorowski podpisał konwencję w 2015 roku, w całej Europie były przeprowdzane badania, przy pomocy takiej samej metodologii, przez Agencję Praw Podstawowych. Badania te pokazały, że Polska była jednym z państw, w których ten odsetek przemocy był najmniejszy. Nie potrzebna była zatem żadna perspektywa gender ani genderowa konwencja, by przemoc w Polsce zwalczać. W Polsce powstało wiele instrumentów przeciwdziałania przemocy wobec kobiet. Ten przekaz, że odrzucenie konwencji miałoby spowodować zalegalizowanie w Polsce przemocy, to chwytliwe kłamstwo, które ma zmobilizować i tak już zmanipulowanych odbiorców tego komunikatu.

Jak wytłumaczyłaby Pani zwykłym śmiertelnikom, o co chodzi z tą konwencją? Pytają przecież ludzie, niekoniecznie o zdeklarowanych poglądach lewicowych czy prawicowych, dlaczego mielibyśmy konwencję stambulską wypowiadać? Co takiego w tej konwencji jest niebezpiecznego, Państwa zdaniem?

Przede wszystkim konwencja oparta jest na założeniu, bardzo radykalnym, że kobiecość i męskość są konstruktami społecznymi i różnice między kobietami a mężczyznami nie powinny być znaczące dla postrzegania roli kobiet i mężczyzn w społeczeństwie. To właśnie ideologia gender. Z jednej strony mówi ona o kobiecości i męskości jako konstrukcie społecznym, a równocześnie zwolennicy tej ideologii uznają, że to, jak postrzegamy kobiecość i męskość, jest wynikiem odwiecznej walki płci, w wyniku której taki koncept został stworzony po to, by ciemiężyć kobiety. Tak więc komplementarność ról związanych z macierzyństwem i ojcostwem, na której zbudowane jest społeczeńsywo, i która wypływa przecież ze zwykłych biologicznych różnic, zdaniem propagatorów tej konwencji jest największą przyczyną przemocy wobec kobiet.

W jaki jednak sposób ta ideologia i realizowanie zapisów konwencji miałoby wpływać na realne życie? Czy widzi Pani tutaj coś szczególnie alarmującego?

Właśnie to oparcie się na ideologii gender, a co zawarte jest już w samych definicjach, na samym początku. Tam pojawia się wprost założenie, że przemoc wzięła się z przypisywania kobietom określonych atrybutów. Tak więc komplementarność kobiecości i męskości ma być źródłem przemocy i opresji. To już samo w sobie podważa instytucję małżeństwa i rodziny, a co za tym idzie całą strukturę społeczeństwa. Wbrew takim poglądom, co dobrze wiemy i co pokazują także wyniki badań, jeżeli rodzina jest zdrowa, to jest najlepszym środowiskiem, by przed przemocą chronić. To, że zdarzają się patologie w rodzinie, nie znaczy, że państwo winno negować rodzinę. Powinno działać przeciw patologiom, nie przeciw rodzinie.

Ta wspomniana wielowiekowa „walka płci” brzmi trochę jak „walka klas” albo „walka ras”. Lewica, obojętnie w jakich występuje odcieniach, lubi walkę i rewolucję, chce też zrywać z tradycją...

Według konwencji, koncepcja gender ma być wdrażana na wszystkich etapach nauczania. Tym samym dzieci od najmłodszych lat miałyby się uczyć na przykład, że płeć jest „konstruktem społecznym”... To prowadzi do skrajnego relatywizmu. W konwencji istnieje zobowiązanie państw do wykorzeniania zwyczajów i tradycji, będących nośnikami „stereotypowych ról płciowych”. Sama konwencja nie precyzuje, co to są te „stereotypowe role płciowe”, jednak z kontekstu i tego co głoszą zwolennicy tego rodzaju ideologii wynika, że takim stereotypem są role związane z macierzyństwem czy ojcostwem. To budzi niepokój już nawet na poziomie języka. Wyrażenia typu „wykorzeniać zwyczaje” czy „wykorzeniać tradycje” wskazują, jaki ten dokument ma charakter. Odbieram to jako przejaw daleko idącej inżynierii społecznej, uderzającej w takie naturalne struktury, jak rodzina. To właśnie świadczy o ideologicznym charakterze.

A tak wychodząc poza ideologię... Co konkretnie konwencja stambulska mówi np. o bezpośrednich przyczynach przemocy? Przeciwdziałaniu im? Przecież jej zwolennicy deklarują, że ma to być konwencja antyprzemocowa.

W konwencji nie pojawiają się żadne odniesienia do realnych przyczyn przemocy. Tych, które są powszechnie wiadome i wykazywane w badaniach naukowych. Nie ma np. słowa na temat alkoholizmu, który przecież jest jednym z głównych katalizatorów przemocy. W konwencji w ogóle nie jest zasygnalizowany problem pornografii czy seksualizacji wizerunku kobiety w mediach, a co przecież, jak wiadomo, przyczynia się do jej przedmiotowego traktowania. Pominięcie tych ważnych czynników, będących przyczyną przemocy także świadczy wiele o autorach konwencji i jej ideologizacji. Nie ma także w konwencji wskazania na to, że powodem przemocy jest rozpad więzi rodzinnych, postępująca atomizacja społeczeństwa. A przecież to właśnie rodzinę należałoby wzmocnić, ażeby z przemocą walczyć.

A jeśli chodzi o tę prawdziwą przemoc i jej poważne przeciwdziałanie? Wasz Instytut zajmuje się przecież tą problematyką. Na stronie Ordo Iuris przeczytać można m.in. o Państwa ostatniej inicjatywie, jaką jest Zespół ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży. Czy może Pani przybliżyć te działania?

Nasz dział interwencji procesowej od lat zajmuje się wsparciem członków rodziny w sytuacjach trudnych, także związanych z przeciwdziałaniem przemocy oraz z ochroną ofiar przemocy. Nasze centrum broni także rodzin, min. przed nieuzasadnioną ingerencją państwa, przed odbieraniem dzieci pod pretekstem „biedy”. W ostatnich miesiącach uruchomiliśmy program, o kórym Pan wspomniał, a który ma na celu ochronę dzieci przed przemocą seksualną. Mamy infolinię, świadczymy nieodpłatną pomoc prawną ofiarom tego typu tragedii. Nasze doświadczenia w zakresie przeciwdziałania przemocy są długoletnie, angażujemy się, aby realnie pomagać. Nie podchodzimy do kwestii przemocy wg ideologicznego klucza. Ważnym komponentem naszej działalności jest zaangażowanie w przygotowanie dokumentu alternatywnego. Opracowaliśmy projekt konwencji o prawach rodziny, która w sposób kompleksowy chroniłaby prawa rodziny jako tej podstawowej komórki społecznej, ale także chroniła jej poszczególnych członków. W naszym projekcie wnikliwie odnieśliśmy się do problemu przemocy, wskazując na jej prawdziwe przyczyny i postulując rozwiązania pozbawione ideologicznego zabarwienia. Chcemy rozmawiać o przemocy w sposób poważny, oparty na faktach, na wynikach badań naukowych. Namawiamy inne organizacje, także te z drugiej strony barykady, do poważnej debaty na temat, który, mam nadzieję, jest dla nas wszystkich ważny.