Kampania wyborcza okazuje się sporym wyzwaniem dla trwałości koalicji Donalda Tuska. W ub. piątek lider Polski 2050 Szymon Hołownia obraził się na demokrację walczącą, kiedy Telewizja Polska nie zaprosiła go do debaty, w której pierwotnie mieli spotkać się jedynie Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. „To cyrk, a nie demokracja” – grzmiał marszałek Sejmu.

Na kolejne wyrazy niezadowolenia ze strony koalicjantów postanowił zareagować na wtorkowym posiedzeniu rządu premier Donald Tusk, o czym na antenie Radia ZET opowiedział wczoraj szef resortu nauki Marcin Kulasek.

- „Wczoraj na posiedzeniu rządu ustosunkował się do tego premier. Przypomniał, że jesteśmy koalicją, a koalicja trwa i trwa mać”

- powiedział minister.

Przewodniczący PO miał apelować, aby w kampanii się „nie zagalopować” i nie pokłócić do tego stopnia, że po wyborach trudno będzie dalej wspólnie działać.

Wygląda na to, że apel dotarł do marszałka Sejmu. Goszcząc na antenie TVN24, lider Polski 2050 przyznał, że jego zdaniem debatą w Końskich powinny zająć się prokuratura i Państwowa Komisja Wyborcza. Zastrzegł jednak, że byłaby to w jego ocenie jedynie procedura „dla świętego spokoju”.

- „Zakładam, że tam nie ma nic niepokojącego”

- powiedział.

Wystawił też laurkę szefowi rządu.

- „Donald Tusk jest takim premierem, który dzisiaj naprawdę służy Polsce w bardzo wielu aspektach, ja tutaj zwłaszcza podkreślam ten aspekt międzynarodowy (…) oczywiście mamy prawo do sporu w wielu różnych kwestiach, nikt inny by tej koalicji nie pozbierał. (…) Ta koalicja nie może mieć innego premiera”

- przekonywał Hołownia.