Na początku wystąpienia premier wyraził swoje niezadowolenie z decyzji Państwowej Komisji Wyborczej, która ostatecznie nie uległa rządzącym i zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego, przyjęła sprawozdanie finansowe komitetu PiS.

- „Ostatnie godziny roku 2024 pokazały jak w soczewce z jak wielkim problemem Polska się zmaga po latach bałaganu prawnego”

- powiedział przewodniczący PO, który niedawno zapowiedział przywracanie „praworządności” metodami „demokracji walczącej”.

Szef rządu przekonywał, że w przyszłym roku Polska będzie „silna jak nigdy w swojej nowoczesnej historii”.

- „Będziemy silni ze względu na bezpieczeństwo nas wszystkich, także naszych dzieci i wnuków. Jestem dumny, że Polska staje się dziś symbolem państwa zdolnego do budowania takiego bezpieczeństwa. Będziemy w 2025 roku liderem w zakresie polityki bezpieczeństwa na całym kontynencie”

- mówił.

Zapowiedział, że przyszły rok będzie „rokiem pozytywnego przełomu”.

- „My zresztą nie mamy innego wyjścia, Polska musi wygrać ten rok. Jesteśmy na dobrej drodze, będziemy na swoich barkach, na polskich barkach dźwigać odpowiedzialność za Europę przez pierwsze pół roku. W Polsce w tym czasie będzie trwała kampania prezydencka, będziemy ciągle jeszcze, przynajmniej do lipca, tkwili w tym systemie prawa i bezprawia równocześnie, o czym przed chwilą mówiłem. Ale damy sobie z tym radę”

- stwierdził.