Dzisiejszy atak Izraela na Iran dr Repetowicz skomentował w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Ekspert ocenił, iż „Izrael liczy na to, że odpowiedź Iranu wciągnie Stany Zjednoczone do wojny”, co uniemożliwi kontynuację amerykańsko-irańskich negocjacji na temat ograniczenia irańskiego programu nuklearnego.
- „Można powiedzieć, że to jest cios wymierzony przez Netanjahu w Trumpa, ponieważ bardzo dyskusyjne jest, czy Amerykanie zostali uprzedzeni o tym ataku. Jeżeli jednak zostali uprzedzeni i byli przeciwni, to dlaczego ten atak doszedł do skutku? Trump nie może stracić tutaj twarzy, chodzi o to, aby w pewnym sensie nie wyszło, że ogon nadal macha psem. Tak było zaś za czasów administracji Joe Bidena, to Netanjahu dyktował USA warunki. Wynikało to z tego, że w Stanach Zjednoczonych toczyła się wówczas kampania wyborcza i Demokraci byli w ciężkim położeniu, nie chcieli stracić poparcia żydowskiego lobby”
- wskazał dr Repetowicz.
Zaznaczył, że dziś USA mają większe możliwości nacisku na swoich izraelskich sojuszników, ale mogą nie chcieć po nie sięgnąć, aby nie okazać „miękkości” wobec Iranu.
Tymczasem zaangażowaniem Stanów Zjednoczonych w konflikt zainteresowana jest Rosja.
- „Rosja nie bez powodu nie dostarczyła, mimo licznych zabiegów Iranu, samolotów Su-35 oraz systemu obrony przeciwlotniczej S400, który w tej sytuacji bardzo by się im przydał. Rosja nie chce, żeby Iran miał potencjał odstraszający Izrael i zniechęcający go do ataku. Dlatego sądzę, że chodzi tu o wciągnięcie Stanów Zjednoczonych do wojny na Bliskim Wschodzie”
- ocenił rozmówca wPolityce.pl.
Zdaniem dr. Repetowicza, wciąż jest szansa, że Stany Zjednoczone powstrzymają Izrael od kolejnych ataków i wpłyną na Iran, by ten kontynuował rozmowy na temat programu nuklearnego.
- „Taka opcja ciągle moim zdaniem istnieje, ale niestety jest mało prawdopodobna. Szanse na zrealizowanie tego optymistycznego scenariusza są niewielkie”
- stwierdził.