Eva Kaili to jedna z głównych podejrzanych w sprawie dot. korumpowania unijnych urzędników przez władze Kararu i Maroka. W jej domu policja znalazła 150 tys. euro, których pochodzenia nie była na początku w stanie wyjaśnić. Teraz jednak w wywiadzie dla „El Mundo” przekonuje, że pieniądze te nie należały do niej, a do włoskiego europosła Antonio Panzeriego. Ten miał dać torbę z pieniędzmi na przechowaniu jej partnerowi.

Była wiceszefowa PE twierdzi, że jest niewinna i padła ofiarą spisku, który miał być odpowiedzią na prace komisji badającej możliwość szpiegowania unijnych polityków za pomocą systemu Pegasus. Kaili wchodziła w skład tej komisji i przekonuje, że prawdopodobnie w podsłuchiwanie polityków zaangażowane były m.in. Francja, Hiszpania, Belgia i Maroko.

- „Szpiegowali oni prace komisji PE. Jest to naruszeniem prawa europejskiego (...) Fakt, że posłowie PE są inwigilowani przez służby specjalne, powinien budzić zaniepokojenie”

- powiedziała zapewniając, że jej prawnicy dysponują dowodami tej inwigilacji.

Co do jej wielomilionowych kont w Panamie stwierdziła, że dowody na ten temat spreparowano w Hiszpanii.

- „Nigdy nie oferowano mi pieniędzy z żadnego kraju i nigdy nie zostałam przekupiona”

- zapewniła.

Zdaniem Kaili, stała się ona ofiarą „operacji politycznej opartej na fałszywych dowodach”.