Pod naciskiem władz Kataru, FIFA zagroziła biorącym udział w mundialu reprezentacjom, że zakładanie tęczowych opasek będzie karane żółtymi kartkami. Znani do tej pory z „bohaterskiego” wyrażania swojej solidarności z ruchem LGBT piłkarze Belgi, Holandii, Szwajcarii czy Niemiec przestraszyli się konsekwencji sportowych i zrezygnowali z opasek. Do sprawy odniósł się na antenie Radia Wnet red. nacz. tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.

- „W czasie mundialu w Katarze miało dojść do wielkiej manifestacji świata postępu (...). Kapitanowie reprezentacji mieli założyć opaskę na ręku. Okazało się, że te bojowe organizacje wydały oświadczenie, że w związku z tym, jak zostali potraktowani przez FIFA, nie mogą tego zrobić. Kara polegała na tym, że mogą otrzymać żółtą kartkę. Czy to jest tak wysoka kara, gdy chodzi o prawa człowieka? Mogli pokazać całemu światu, że Europa niesie ten tęczowy kaganek”

- powiedział publicysta.

Z politycznych manifestacji nie zrezygnowali jednak reprezentanci Niemiec. Przed wczorajszym meczem z Japonią piłkarze zasłonili sobie usta, co miało symbolizować odebranie im głosu poprzez wprowadzenie zakazu noszenia opasek.

- „To jest tak koszmarnie żałosne, że brakuje mi słów. Poziom żenady, którą osiągają lewicowi aktywiści i piłkarze, którzy próbują im się przypodobać, to po prostu dno dna”

- ocenił Lisicki.