2. Przypomnijmy także, że w połowie października Rada Ministrów przyjęła tzw. planu budżetowo- strukturalnego na lata 2025-2028, który jest nowym podstawowym unijnym dokumentem związanym z zarządzaniem gospodarczym w UE ( tzw. semestrem europejskim). Wprawdzie ten plan operuje licznymi danymi liczbowymi, z których dla laika niewiele wynika, ale jeżeli już patrzy się na zawartą w tym dokumencie tabelę , to z niej wyraźnie widać, że bolesna dla Polaków, redukcja deficytu sektora finansów publicznych, zacznie się dopiero po wyborach prezydenckich. Redukcja wydatków budżetowych rozpocznie się od 2026 roku i będzie trwała do 28 roku, będzie wynosiła blisko 1 pkt procentowy rocznie, a więc chodzi o drastyczne redukcje wydatków, zwłaszcza, że przewiduje się w tym czasie zaledwie symboliczny wzrost dochodów budżetowych.
3. Takie redukcje deficytu sektora finansów publicznych w kolejnych latach wyrażone w procentach PKB, niewiele mówią, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że 1% PKB w warunkach roku 2025, to około 40 mld zł, to oznacza, poważne ograniczenia wydatków budżetowych w kolejnych latach po wyborach prezydenckich, o kwoty znacznie wyższe niż wspomniane 40 mld zł i to w każdym kolejnym roku budżetowym. Z ogólnikowej zawartości komunikatu rządowego wynika także, że wspomniane redukcje wydatków budżetowych, nie będą dotyczyć wydatków na obronę narodową, co oznacza, że w kolejnych latach budżetowych, będą one rosły, co w tej sytuacji, będzie skutkowało koniecznością, jeszcze głębszych cięć w wydatkach na cele społeczne i na inwestycje o charakterze strategicznym. W dokumencie minister finansów zapowiedział między innymi, zamrożenie do roku 2028 progów podatkowych w podatku PIT, a także podwyżkę podatku VAT na żywność, nie jest tylko jasne, czy chodzi o podwyższenie jej z obecnych 5% do kolejnej obniżonej stawki wynoszącej 8%, czy też do poziomu tzw. stawki podstawowej czyli aż 23%.
4. Zagrożone jest funkcjonowanie programu 800 plus, a sygnał do jego likwidacji dało samo ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej, które pod koniec października przekazało do Sejmu coroczne sprawozdanie z wykonywania ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci za rok 2023. W tym dokumencie, znalazły się między innymi tezy, że „ program miał ograniczony wpływ na dzietność”, oraz, że „ program prawdopodobnie przyczynił się do niewielkiego wzrostu urodzeń w pierwszych latach po wprowadzeniu świadczenia”. Media wspierające rząd Tuska ,natychmiast chwyciły wystawioną przez rząd „piłkę” i na program „Rodzina 800 plus”, został wręcz skierowany „ostrzał artyleryjski” z argumentami, że nie wpłynął on pozytywnie ani na dzietność, ani na wychodzenie z ubóstwa rodzin wychowujących dzieci. W tej krytyce, niektórzy dziennikarze używają sformułowań, które mają pokazać nie tylko słabości programu, ale wręcz go zohydzić w oczach opinii publicznej, ba przekonać, że jego realizacja przez już ponad 8 lat, wręcz zrujnowała nasze finanse publiczne. Jeden z nich posunął się nawet do stwierdzenia, że „ z Programem 800 plus trzeba się pożegnać, ponieważ jest iluzją, że można garścią „srebrników”, skłonić Polaków do posiadania dzieci.
5. Równie mocno atakowana jest 13. i 14 emerytura, która nazywana jest rozdawnictwem, trzeba je więc ukrócić, natychmiast po wygranych wyborach prezydenckich przez rządzącą koalicję. Można to jednak zrobić tylko ustawowo i mimo tego, że rządząca koalicja ma większość w Sejmie i Senacie i jest w stanie taką ustawę przyjąć, to doskonale wie, że nie podpisze jej prezydent, stąd oczekiwanie na prezydenta wywodzącego się z obecnej koalicji, który już takich skrupułów, miał nie będzie. A chodzi o kwotę przynajmniej 30 mld zł, o którą zdaniem rządzących, należałoby zmniejszyć wydatki adresowane do środowiska emeryckiego i pierwszy krok w tej sprawie udało się obecnej koalicji już uczynić, wypłacaną w 2024 roku 14. emeryturę, udało się zmniejszyć o ok. 900 zł w stosunku do świadczenia wypłacanego w 2023 roku podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości.
6. To tylko niektóre decyzje odraczane przez rząd Donalda Tuska, z nadzieją, że nadchodzące wybory prezydenckie wygra Rafał Trzaskowski, a ten podpisze się pod wszystkim niepopularnymi decyzjami. Uzasadnieniem będzie unijna procedura nadmiernego deficytu i wynikające z niej podjęte przez rząd Tuska, zobowiązania jego redukcji w ciągu najkrótszego możliwego okresu, czyli najbliższych czterech lat.