W ub. tygodniu Rada Europejska osiągnęła kompromis ws. pakietu budżetowego i mechanizmu praworządności. Od tego czasu trwa spór, czy przyjęta w konkluzjach deklaracja rzeczywiście zapewnia ochronę przed arbitralnym wykorzystywaniem warunkowości, czy jednak zgadzając się na porozumienie Polska dała Brukseli narzędzie do forsowania swojej ideologii w państwach członkowskich. Komentując przyjęte porozumienie dla portalu Fronda.pl poseł Barbara Dziuk podkreśla, że chociaż problem nie został jeszcze rozwiązany, to Polska odniosła kolejny sukces, nie tylko broniąc swojej suwerenności, ale również demonstrując silną pozycję na europejskiej arenie.


Zaczęło się w listopadzie


W listopadzie rządy Polski i Węgier ogłosiły, że nie zgodzą się na przyjęte rozporządzenie UE, które warunkuje dostęp do funduszy unijnych kwestią przestrzeganiem praworządności, i w związku z tym projekt wieloletnich ram finansowych UE na lata 2021-2027 może zostać przez obydwa państwa zawetowany.


Projekt finansowy UE jest kluczowy ze względu na to, że pandemia wiąże się z największym kryzysem gospodarczym od czasów II wojny światowej. Sytuacja wymaga podejmowania szczególnie trudnych decyzji, które złagodzą europejski pogrom gospodarczy. W tej sytuacji włączenie przez UE do rozporządzenia uzależniania pomocy poszczególnym państwom od przestrzegania zasad w zakresie praworządności wzbudziło nieufność. Rozpoczęło się szukanie podstaw prawnych. Po drodze zniknęło wzajemne zaufanie pomiędzy państwami członkowskimi a administracją Unii.

Praworządność sama w sobie nie jest złem, złem jest w UE to, że zdaje się ona nie akceptować, wręcz chce siłowo zunifikować różnorodność systemów prawnych i konstytucyjnych funkcjonujących w poszczególnych krajach. Wspólnota składa się z różnych modeli demokracji, ponieważ europejskie narody różnią się między sobą – podkreślił premier Mateusz Morawiecki w artykule zamieszczonym w niemieckim Handelsblatcie, gdzie tłumaczył swoje stanowisko wobec UE i przyczyny buntu.

Osiągnięto porozumienie


Koniec końców doszło do porozumienia, groźba weta została zażegnana, ale spory dotyczące pytania, czy odnieśliśmy sukces, czy może zaliczyliśmy porażkę, nie gasną. Na łamach prasy królują sprzeczne oceny wydarzeń i opinie, w których trudno się jest odnaleźć przeciętnemu Kowalskiemu.

Czym są konkluzje?  


Premier Matusz Morawiecki podkreśla, że Komisja Europejska jest zobowiązana do realizacji konkluzji Rady Europejskiej, które są jednoznaczne i wtłoczone w ramy, którym Komisja musi się bezwzględnie podporządkować. Konkluzje bardzo często uruchamiają proces, który kończy się uchwaleniem prawa wtórnego. Jest to akt woli politycznej.


Konkluzje to również precyzyjne zapisy, co dla nas szczególnie ważne, eliminujące dowolność w stosowaniu reguły praworządności. Nieprawidłowości i niedociągnięcia nie mogą być powodem użycia rozporządzenia. Zarzut musi być konkretny. Stwierdzenie naruszenia nie może służyć za podstawę uruchomienia sankcji. Istotne jest i to, że konkluzje mogą być zmienione tylko jednomyślnie, czyli konkluzja może być zmieniona przez konkluzję.  

Bunt świadomy

Weto Polski i Węgier było użyte równie świadomie, jak świadomie została podjęta przez UE wcześniej decyzja o podziale finansów z pominięciem państw, które nie stosują zasad praworządności.  Zatem Polska i Węgry uznały za właściwe zawetowanie tego pomysłu.    

Rozpoczęły się negocjacje – trwały kilka tygodni. Polska i Węgry stały osamotnione wśród ponad 20 państw. Atakowała solidnie Holandia, ale inni też byli przeciw - nec Herkules contra plures. Teoretycznie. Praktycznie wyglądało to trochę inaczej.

Gra była warta świeczki – inaczej byłaby podwójna przegrana: i finansowa, i prawna. Ta ostatnia szczególnie dokuczliwa przy każdych kolejnych negocjacjach dotyczących finansów.
Dzięki dobrze umocowanym argumentom udało się określić precyzyjne kryteria użycia mechanizmu kontroli praworządności i zawężono je do spraw finansowych.

To oczywiście nie koniec bojów – zapewne problemy nie znikną, a próby podważenia naszych racji nie zakończą się. Jednakże problemy bez pieniędzy są większymi problemami niż problemy z pieniędzmi. Zresztą potrzebujemy dofinansowania na różne, szeroko rozumiane inwestycje.

Stawką w grze były nie tylko i nie przede wszystkim pieniądze…

Po raz kolejny nasz głos był mocny i ważny w grupie najlepszych i najsilniejszych graczy politycznych. Bunt dotyczył tez czegoś znacznie cenniejszego niż finanse -   obrony równości wszystkich państw i ich prawa do bycia państwami narodowymi. Odrzucona została próba wprowadzenia zasad federalistycznych, a nasza suwerenność wbrew pozorom została silne wzmocniona i jeszcze silniej i głośniej wyartykułowana.

Barbara Dziuk