Patologie związane z in vitro po prostu nie znają granic. Surogatka dała się sztucznie zapłodnić i zaszła w ciążę. Wkrótce uprawiała seks ze swoim ,,partnerem'' i... znowu zaszła w ciążę. Gdy urodziła dwójkę dzieci i sprzedała je klientom, ci byli oburzeni i chcieli oddać jedno z nich do adopcji.

W normalnym świecie, w którym każde dziecko ma matkę i ojca takie rzeczy są niemożliwe. Ale w świecie lewicowych technokratów człowiek nie jest wiele warty - albo raczej jest warty tyle, ile można za niego zapłacić na wolnym rynku.

Tym razem sprawa dotyczy Jessicy Allen z Kaliforni. Kobieta zgodziła się urodzić za pieniądze dziecko parze Chińczyków. Zapłodniono ją metodą in vitro. Rzecz się udała, ale... kobieta miała w Kalifornii swojego kochanka i uprawiając z nim seks - zaszła w ciążę, choć była już w ciąży. W ten sposób nosiła w brzuchu dwoje dzieci, z których każe miało innego ojca.

Wszystko wydało się, gdy dzieci się urodziły. Okazało się, że nie są to, jak sądził ginekolog, bliźniaki jednojajowe, ale zupełnie różnie wyglądające dzieci. Chińczycy przyjęli je, ale gdy przeprowadzili testy i okazało się, że ojcem jedno z niemowląt jest ,,partner'' Jessici - byli oburzeni. Żądali odszkodowania (sic!!!) i chcieli oddać niemowlę do adopcji.

W końcu po prawnej batalii Jessica zdołała uzyskać prawa do wychowywania dziecka będącego potomkiem jej i jej ,,partnera''. Chińczycy zostali przy jednym kupionym dziecku ,,z in vitro''.

Mówiąc krótko - czysty obłęd. I przyznaje to nawet Jessica, która ostrzega teraz inne kobiety przed surogacją.

mod