Przedwczoraj w kinie Wisła miała miejsce premiera oczekiwanego w Polsce od 2011 r. filmu „Gdy budzą się demony” (There Be Dragons), którego scenarzystą i reżyserem jest dwukrotnie nominowany do Oscara Roland Joffé (Misja, Pola śmierci i Miasto radości). Film ten, wartościowy pod każdym względem, z trudem przebija się przez trudne do zrozumienia przeszkody. Choć w USA odniósł sukces, zwłaszcza w dystrybucji na DVD, w Polsce jak dotąd nie miał premiery. Sytuację tę postarał się zmienić nowy dystrybutor jakim jest KONDRAT-MEDIA, która wprowadziła już do polskich kin film „Jak pokonać Szatana” w reżyserii Michała Kondrata i film „Gdy budzą się demony” będzie od 30 maja pokazywany w kilkudziesięciu dobrych kinach w Polsce.

Nieznana wojna

Tymczasem, scenarzysta zrobił maksymalnie dużo, żeby to nie był typowy, tzn. przesłodzony i wyidealizowany, film o świętym. Postać założyciela Opus Dei odsunięta jest jakby w tło wydarzeń wojny domowej w Hiszpanii, o której w Polsce naprawdę słyszeliśmy niewiele. Ta wojna nawet u samych Hiszpanów jest nieznanym, niezbadanym obszarem, który wielu stara się omijać, mając w tym temacie same najgorsze wyobrażenia. Starożytni podróżnicy, wytyczający mapy, jeżeli gdzieś nie mieli zbytnio ochoty się zagłębiać, albo tam nie dotarli z powodu własnych lęków, pisami na mapie „Hic sunt dragons” – „Tam są smoki”. Nieraz aż do epoki średniowiecza kopiowano mapy z takimi napisami. Tymczasem warto nieraz odważyć się zapędzić w taki straszliwy, nieznany teren pamięci zbiorowej.  

Kaprysy

Tytuł filmu, mnie osobiście, kojarzy się z tytułem znanej grafiki hiszpańskiego artysty  Francisca Goi, pochodząca z cyklu grafik „Kaprysy” (1797-1798) pokazującą postać cierpiącego, załamanego mężczyzny i napis „Kiedy rozum śpi, budzą się demony”. Jest to zapowiedź cyklu grafik obrazujących okropności niegdysiejszej, poprzedniej wojny w Hiszpanii. Na początku XX w. tak jak za czasów Goi, wojna dotyczy nie tylko rozruchów wojennych, ale dzieje się także w ludzkich sercach. Kiedy śledzimy losy bohaterów, mamy okazję zastanowić się także nad własnymi wyborami, jakich dokonujemy w chwili zagrożenia. Czy może my, którzy mamy o sobie dobre mniemanie, wobec jakiegoś prania mózgu, stalibyśmy się nieludzcy dla swoich bliźnich? Czy może my także poszczuci przez kogoś, zabijalibyśmy duchownych katolickich, czy strzelalibyśmy do świętych figur, rozwalali budynki kościołów i wybijali witraże, czy obudziłby się w nas smok? Owszem, teraz, podczas pokoju, oczywiście łatwo mi o odpowiedź, że nie zrobiłabym tego. Ale jak bym postąpiła w zaciemnieniu wydarzeniami wojny? Podczas oglądania okropności wojny, która rozgrywała się za czasów Josemarii Escrivy, dziękowałam Panu Bogu, że wojny w Polsce, jednak nie miały tak wyraźnego antykatolickiego charakteru. Jednak nie mieliśmy polowania na duchownych z karabinami na ulicy, nie mieliśmy konieczności sprawowania wyłącznie ukrytych nabożeństw. Były prześladowania, ale jednak nie aż takie. Teraz te sprawy są przypominane, choćby przez grupowe beatyfikacje męczenników, jakich dokonuje się w Watykanie.

Tam są smoki

Jednak, ta okropna wojna była stosunkowo niedawno, przypominają o tym stosunkowo nowoczesne środki walki pokazane na filmie, jak samoloty i samochody. Także, i to jest mocnym motywem filmu, jeszcze żyją, lub niedawno umarli ci, którzy musieli podczas tej wojny dokonywać tych trudnych wyborów. Jak to bywa w przypadku innych filmów Rolanda Joffé, obok głównej postaci jaką jest święty kapłan, postać ta pokazywana jest na tle jej negatywu, jakim jest jego, wymyślony na potrzeby filmu przyjaciel z dzieciństwa Manolo. Manolo dokonuje skrajnie różnych od Josemarii wyborów. Opuszcza seminarium duchowne i trafia na przeciwną barykadę, walczących z Kościołem. Bóg jednak, jakby przyjąwszy jego pierwotne postanowienie celibatu nie daje mu szczęścia w miłości, jego wybranka serca umiera w tragicznych okolicznościach, zostawiając mu małe dziecko, którego z resztą Manolo nie jest ojcem. To dziecko, z wyroków Opatrzności, dowiaduje się o swojej historii, starając się zrozumieć straszliwe sprzeczności, targające jego rodziców. Myślę, że wielu Hiszpanów oglądając ten film skanuje mapę pamięci historii własnej rodziny i zastanawia się nad obszarami, na których nadal pisuje się „Hic sunt dragons” i pewne sprawy przemilcza. Człowiek początku XXI wieku zastanawia się, tak jak ów dorosły syn zamordowanej rewolucjonistki: Czy moja mama strzelała do księży? A mój tata, czy przerwał Mszę Świętą strzałem w plecy kapłana, czy się zawahał, tak jak zrobił to ojciec bohatera filmu? A co ja sam bym zrobił? Przecież postulaty wyzwolenia ludu, nieraz mnie samemu wydają się być kuszące. Jak bym postąpił?

Rozłam w rodzinach

Z wypowiedzi reżysera: „Wojny domowe są straszne, ponieważ powodują rozłamy w rodzinach. Podczas wojen domowych, członkowie rodzin dzielą się, podążając za różnymi frakcjami konfliktu, a stare urazy stają się źródłem nienawiści. Mówię tutaj również o wojnach domowych w naszym codziennym życiu. Gdy budzą się demony obejmuje dwa rodzaje wojny domowej. Kiedy publiczność obejrzy film, zda sobie sprawę, że w istocie, wszyscy jesteśmy w stanie zdecydować, czy trzymać się kurczowo naszych codziennych dramatów, czy szukać sposobów, aby je zwalczać. Możesz patrzeć na swoje życie jak na ciąg niesprawiedliwości, odrzuceń i zdarzeń, które powodują ból – zamkniesz się wtedy w tych uczuciach; albo możesz zobaczyć te zdarzenia jako możliwości – możliwości pokonania tych demonów i dawania miłości.” (Roland Joffé, 2010)

Holokaust katolików?

Dla mnie bardzo ciekawa jest prawdziwość materii jaką widzimy na filmie. Tam są autentycznie przedmioty z epoki, krzesła, firanki, samochody z lat ok 1920. Taki sam pomysł wizualny, przekonywanie o prawdziwości zdarzeń poprzez przedmioty jest też pomysłem na wiele filmów o holokauście Żydów. I ten film jest także o „Holokauście” tylko że katolików w Hiszpanii, także zaprojektowanym przez jakiś system totalitarny (tajemnicza rola ZSRR w tym wszystkim). Tylko że jedne filmy tego typu są nagłaśniane, a inne przemilczane. Lecz czym się te prawidłowości rządzą? Czyżby nie było miejsca na filmy niezależne? 

Przebaczenie

Kluczem do myślenia Bożego w tym okrutnym momentami filmie jest sprawa przebaczenia. Umierający Manolo zostaje duchowo uratowany w ostatnim momencie poprzez nagranie na taśmie historii swojego życia, zlikwidowanie smoczej pustej plamy i przekazanie synowi prawdziwej historii swojego życia. Zostaje też duchowo odwiedzony przez Świętego Josemarię, co jest zwiastunem Bożego przebaczenia dla niego, pomimo okropności czynów jego życia. W filmie znajdziemy też niemniej mocne momenty kiedy ktoś przebacza zdawałoby się nieprzebaczalne. Warto choćby na filmie zaobserwować jak się przebacza, bo to nam się może jeszcze przydać.      

Maria Patynowska


więcej informacji http://gdybudzasiedemony.pl/