Poseł PO-KO, Krzysztof Mieszkowski stwierdził w TVP Info, że Polska przeznacza na obronność zbyt duże sumy pieniędzy. 

"Uważam, że gigantyczne pieniądze, które idą na polską armię, są za duże. Uważam, że warto je przeznaczyć na inne cele, na edukację, na zdrowie, na kulturę"-przekonywał. Ironicznie odpowiedział mu były sekretarz stanu w MON, poseł PiS, Bartosz Kownacki:

"Pieniądze na kulturę to najlepiej na pana Pszoniaka". 

"Jestem pacyfistą, w związku z tym uważam, że ta potężna fala zbrojeń jest niezwykle niebezpieczna dla naszego globu i dla naszego bezpieczeństwa"-przekonywał poseł Mieszkowski. W odpowiedzi Kownacki zwrócił uwagę na wieloletnie zapóźnienia w polskiej armii. 

"Jest znane powiedzenie, że jeśli się nie chce utrzymywać własnej armii, to trzeba utrzymywać cudzą"-wskazał polityk PiS, dodając, że Polska ma swoje zobowiązania sojusznicze. Krzysztof Mieszkowski zaczął przekonywać, że prowadzone przez Polskę zbrojenia są „monstrualne”.

"Jak pan by pojechał do polskich jednostek wojskowych, zobaczył, co się działo przez ostatnich 30 lat... czy pan sobie wyobraża, że mamy wozy piechoty, które mają lat 50 i w zasadzie są żywymi trumnami? Czy pan chciałby wsadzić w te wozy piechoty polskich żołnierzy, żeby, nie daj Boże, kiedykolwiek musieli w nich walczyć? Te pieniądze są potrzebne, bo zapóźnienia w polskiej armii są gigantyczne"-zaznaczył były wiceszef MON. Co ciekawe, podobne zdanie do Mieszkowskiego miał Mieczysław Kasprzak z PSL. 

"Wydatki na zbrojenia są za wysokie i nieproporcjonalne do uzyskanych korzyści – powiedział. Jego zdaniem, środki te powinny zostać wykorzystane „na zdrowie”-przekonywał. 

Jest to bardzo ciekawe, ponieważ jeszcze do niedawna PO-KO zarzucała rządowi PiS, z naciskiem na byłego szefa MON, Antoniego Macierewicza i wspomnianego wcześniej Bartosza Kownackiego, byłego wiceministra obrony narodowej, rozbrojenie polskiej armii. Teraz nagle dowiadujemy się od polityków opozycji, że środki przeznaczane na obronność są "gigantyczne" czy "monstrualne", w każdym razie-zbyt duże. Coraz ciekawiej. A może najlepiej nie bronić się w ogóle, demonstracyjnie zniszczyć cały sprzęt wojskowy, wywiesić białą flagę i zaprosić Władimira Władimirowicza Putina do Pałacu Prezydenckiego? Czy takie rozwiązanie byłoby satysfakcjonujące dla opozycyjnych "pacyfistów"?

yenn/TVP Info, Fronda.pl