Patologie w ochronie zdrowia (niedofinansowanie, brak łóżek szpitalnych, brak wystarczającej dostępności świadczeń, kiepski standard usług, a nawet przypadki korupcji) nie wzięły się znikąd – to dziedzictwo PRL i tego, że III RP od tego dziedzictwa się nie odcięła, tylko w duchu postkomuny je kontynuowała.

 

To jaki standard życia (w tym i ochronę zdrowia) komuniści zafundowali w PRL Polakom, było zbrodnią na narodzie. Realia lecznictwa pod komunistyczną okupacją opisał Konrad Rokicki w artykule „Możliwości i ograniczenia służby zdrowia w powojennej Polsce” opublikowanym w zbiorze artykułów „Życie codzienne w PRL” (wydanych staraniem Instytutu Pamięci Narodowej).

Medycyna w PRL się rozwijała nie dzięki komunistom tylko wbrew realiom ich okupacji. Gdyby Polska nie znalazła się po wojnie pod komunistyczną okupacją, standard życia Polaków, w tym i standard ochrony zdrowia, byłby równie dobre na zachodzie. O tym, jak niski był w PRL standard ochrony zdrowia, niech świadczy to, że w PRL był jeden z najwyższych wskaźników umieralności niemowląt w Europie.

W 1948 roku komunistyczny okupant upaństwowił wszystkie placówki lecznicze. W 1950 roku zlikwidował samorząd lekarski (izby lekarskie). Lecznictwo znalazło się pod nadzorem PZPR. Od 1949 roku Ministerstwo Zdrowia wraz z Komitetem Centralnym PZPR powoływało partyjniaków na stanowiska zastępców dyrektora do spraw społęczno wychowawczych w szpitalach i średnich szkołach medycznych.

Degradacja nauczania akademickiego lekarzy rozpoczęło w PRL odłączenie wydziałów medycznych od uniwersytetów i stworzenie Akademii Medycznych. Z posad wykładowców komuniści wyrzucali wybitnych wykładowców, którzy w oczach dyktatury nie gwarantowali oddania komunistycznej tyranii. Ich miejsce zajmowali partyjniacy często niemający takiej wiedzy, umiejętności i zdolności jak wyrzuceni z posad fachowcy. Na studia medyczne w pierwszej kolejności przyjmowano nie najzdolniejszych, ale tych polecanych przez PZPR. Powodowało to systematyczny upadek poziomu intelektualnego lekarzy. Studenci zamiast na przedmiotach medycznych marnowali czas na studiowanie marksistowskich bzdur.

Na szczęście dla Polaków, wielu zdolnych lekarzy wstępowało do PZPR pragmatycznie, a nie z powodów ideowych, tylko po to, by móc rozwijać się zawodowo. Dyrektorami placówek leczniczych zostawały osoby za zgodą PZPR i SB, czyli placówką w PRL nie mogli kierować ludzie wykształceni i zdolni negatywnie oceniani przez komuchów i bezpiekę. W szpitalach awansowano partyjniaków, których często interesowały kariery, a nie nauka. W szpitalach warunkiem awansu była przynależność partyjna – zablokowano kariery zdolnych, ale bezpartyjnych.

Komuniści swoją polityką obniżali poziom intelektualny polskiej nauki, w tym i nauk medycznych. Jako standard w PRL narzucono zabobony ''naukowe'' z ZSRR, szczególnie szkodliwe w psychiatrii, psychologii, neurologii. Zapaść cywilizacyjna PRL za zachodem, również w dziedzinie ochrony zdrowia, szybko się powiększała. Komuniści zablokowali polskim naukowcom kontakty naukowe z zachodem. W PRL niedostępna była prasa medyczna z zachodu, artykuły w tłumaczeniach pojawiały się po kilku latach.

Do PRL komuniści importowali z zachodu niewiele niezbędnego sprzętu i odczynników, a ten, który docierał, był przestarzały (takie były decyzje partii, oraz realia braku dewiz). W okupowanej przez komunistów Polsce (w wyniku komunistycznego centralnego planowania, którego celem była przede wszystkim militaryzacja, przygotowania do sowieckiego ataku na zachód) było niewiele niezbędnych fabryk sprzętu medycznego. Przemysł w PRL w wyniku zapaści cywilizacyjnej wywołanej komunistyczną okupacją nie był w stanie produkować niezbędnego sprzętu i materiałów, więc jeżeli były dewizy i wola partii, to na zachodzie kupowano gorszą i droższą aparaturę od tej, którą wymyślali polscy naukowcy.

W lecznictwie ''Polski'' ludowej stale brakowało podstawowych materiałów medycznych, w tym jednorazowych rękawiczek (operowano bez nich lub je wielokrotnie myto), fartuchów (operowano w jednym przez cały dzień). W latach osiemdziesiątych brakowało nawet waty, gazy, opatrunków, strzykawek, cewników, odkażaczy chemicznych. Jak materiały były to o niskiej jakości (niezdatne do użycia) albo przestarzałe – powodowało to niską jakość badań.

Pielęgniarki do pracy w lecznictwie zniechęcało to, że ich ciężka praca była źle opłacana. Zagęszczenie łózek było kilkakrotnie za duże. W 1983 roku na 10 tys. mieszkańców było w PRL 56,3 łózka, podczas gdy według WHO powinno być 100.

W lecznictwie powszechne były braki i niedoinwestowanie. W PRL był bardzo zły stan budynków szpitalnych, często zbudowanych dawno i w innych celach. W 1983 roku 60% bazy służby zdrowia i opieki społecznej w PRL były to obiekty wybudowane przed II, a nawet I wojną światową, w których od 1950 roku nie przeprowadzano remontów. Stan techniczny tych budynków był bardzo zły. W PRL priorytetem była budowa „siedzib partii, administracji, milicji”, a nie szpitali i przychodni. W okupowanej przez komunistów Polsce nowe szpitale budowano długo, od razu niestosownie do potrzeb (drzwi do sal czy windy były za małe na łóżka szpitalne). Wybudowane budynki szybko się psuły.

W PRL brakowało lekarstw, a te, które były, były źle gospodarowano. Polacy realnie w PRL nie mieli często dostępu do lekarzy. W ''Polsce'' ludowej nie szanowano praw pacjenta – pacjentki na oddziałach położniczych traktowano jak śmieć. Funkcjonowało jawne i utajone łapówkarstwo – prywatna wizyta gwarantowała, szybsze dostanie się do szpitala.

Dla siebie komuchy stworzyli lepszy niż dla Polaków system opieki zdrowotnej. Wojsko, bezpieka, milicja, PZPR miały własna lepszą służbę zdrowia, która gwarantowała lepszy dostęp nie tylko do usług, ale i do zagranicznych lekarstw. W PRL poszczęściło się też kolejarzom, którym PKP też zafundowała własną opiekę zdrowotną.

Warto pamiętać, że kłamstwem jest to, że komuna zapewniła wszystkim dostęp do bezpłatnej opieki zdrowotnej. W PRL przez dekady większość Polaków nie miała zapewnionego dostępu do bezpłatnej służby zdrowia. Stanowiący przez dekady większość mieszkańców PRL „chłopi oraz rzemieślnicy […] byli wykluczeni z państwowego systemu bezpłatnej opieki zdrowotnej – ubezpieczenia społeczne objęły ich dopiero w latach sześćdziesiątych”.

W wyniku zacietrzewienia ateistycznego komuna w PRL desakralizowała szpitale i zakłady opiekuńcze, w których likwidowano krzyże i kaplice.

Jan Bodakowski