Świadectwo proboszcza

19.06.1993 roku wraz z moimi kolegami, absolwentami WSD diecezji opolskiej, przyjąłem święcenie prezbiteratu przez posługę ówczesnego biskupa ordynariusza diecezji gliwickiej, ks. biskupa Jana Wieczorka. W trakcie studiów seminaryjnych miałem, wśród innych dyscyplin teologicznych, również liturgikę. Niestety nie przypominam sobie, żeby moi wykładowcy jakoś szczególnie opisywali historię liturgii Kościoła. Wspomniano o rycie gallikańskim i ambrozjańskim a potem zaraz zaczęto omawiać Sacrosanctum Concilium i zasady reformy liturgicznej Soboru Watykańskiego II. Od czasu do czasu któryś z wykładowców wrzucał anegdotę o tym, jak to trudno i niezrozumiale uczestniczyło się w przedsoborowej liturgii Eucharystii, jak niezrozumiały był dla obecnych na liturgii język łaciński(to z tamtych czasów kołacze mi się po głowie historia chokus pokus..).

Przez długie lata kapłaństwa trwałem w przekonaniu, że Msza Trydencka jest przeżytkiem, że nic nie wnosi, nawet śmiałem się z anachronicznych, jak to wtedy rozumiałem, obrzędów. No i mocno mnie denerwowało, kiedy słyszałem, jak tzw tradsi, których wtedy uważałem za jednolitą grupę, tylko o krok od lefebrystów będącą, nawołują do bojkotowania uczestnictwa w Mszy Świętej, która wówczas była dla mnie jedyną Mszą Wszechczasów, a którą oni nazywali Novus Ordo Missae.

Dziś, kiedy poznałem zasady sprawowania Vetus Ordo, z jaką troską o szczegóły, z jaką czcią wobec Najświętszego Sakramentu odnosi się w Mszy Trydenckiej jej uczestnik, widzę, że lata spędzone w seminarium na wykładach liturgiki były, delikatnie mówiąc, niewykorzystane. W dalszym ciągu zniesmaczają mnie trendy niektórych tradsów, ale podobnie jak np. zachwalanie tzw. flagowania jako metody aktywizacji młodzieży w trakcie uczestnictwa we Mszy Świętej...

Od blisko dwóch lat jestem proboszczem w dużej miejskiej parafii. Swoją posługę rozumiem jako sprawowanie Eucharystii i głoszenie Słowa Bożego tym, którzy są tego spragnieni. Od ponad roku w niedziele i święta nakazane sprawowana jest w naszym kościele liturgia w Nadzwyczajnej Formie Rytu Rzymskiego i patrząc na ludzi w niej uczestniczących, widzę, jak pięknie w tej Mszy uczestniczą, z jakim nabożeństwem przyjmują Komunię Świętą (co nie znaczy, że parafianie, którzy uczestniczą w Novus Ordo Missae są niepobożni.. Są i bardzo jestem wdzięczny za ich uczestnictwo i zaangażowanie w niedzielną liturgię Mszy Świętej).

Z wielkim niezrozumieniem przyczyn i bólem przyjąłem piątkowe motu proprio papieża Franciszka. Rozumiem, że pewnie na świecie wielu było takich, którzy kontestowali NOM, jednak nie zgadzam się, że jest ich zdecydowana większość. Rozumiem ból tych, którym z dnia na dzień odebrano możliwość uczestniczenia w liturgii, która jest ich umocnieniem i na której się odnajdują.

Niezależnie od dalszych decyzji władz kościelnych, jestem wdzięczny Panu Bogu za to, że poprowadził mnie na ścieżce życia kapłańskiego poprzez etap Vetus Ordo Missae. Już teraz widzę tego owoce: każdorazowo sprawując Eucharystię staram się czynić to w sposób podniosły, zwracam uwagę na szczegóły, które jeszcze kilkanaście lat temu były dla mnie nieistotne (np dbałość o tzw partykuły...).

Na mocy Summorum Pontificum papieża Benedykta XVI miałem możliwość rozpoczęcia sprawowania liturgii Mszy Św. Trydenckiej. Zacząłem się uczyć zasad sprawowania tej liturgii. Niestety nie zdążyłem ...

Będę starał się ze wszystkich sił, aby liturgia Mszy Świętej Trydenckiej była w naszym kościele stałym elementem Dnia Pańskiego. Dostrzegam jej wielką wartość. I, jeśli mój biskup się zgodzi, postaram się dokończyć naukę. Uważam, ze każdemu kapłanowi, który dba o piękno i świętość sprawowania liturgii, taka nauka się przyda.

mp/facebook/tomasz sękowski