"Po raz kolejny tym razem przy okazji hokejowych mistrzostw świata rosyjscy sportowcy udowodnili, że nie potrafią przegrywać. Skandaliczne zachowanie hokeistów sbornej, którzy w finale zostali rozbicie przez Kanadyjczyków i zaraz po otrzymaniu medali i zarazem przed odegraniem hymnu Kanady uciekli z lodu, jest komentowane we wszystkich możliwych mediach na świecie. Jak się przekonacie, to nie pierwszy przypadek, kiedy Rosjanie dali pokaz chamstwa po przegranej" - czytamy na Fakt.pl.

Zjechanie do szatni przed odegraniem hymnu rywali, którzy zwyciężyli jest zachowaniem prostackim świadczącym jedynie o małości i kompleksach Rosjan. Nie wiedzą oni co to gra fair play, a o manierach dobrego zachowania nawet nie ma co mówić. 

- Powiem szczerze, że jestem zszokowany. Sport uczy zarówno zwycięstw, jak i porażek. Za rok w Moskwie będzie okazja do rewanżu i nie sądzę, że gdyby w finale z Kanadą wygrali wówczas Rosjanie, to Kanadyjczycy zjechali by z lodu przed wysłuchaniem hymnu zwycięzców - powiedział komentujący to spotkanie w TVP Dariusz Szpakowski.

Fakt.pl przypomina również inne wydarzenia ze sportu, gdzie zachowanie rosyjskich sportowców tylko wzmacnia opinię o ich prostactwie. 

- Vancouver  2010 r. " Wtedy to wielki faworyt do złotego medalu w łyżwiarstwie figurowym Jewgienij Pluszczenko nieoczekiwanie przegrał z Amerykaninem Evanem Lysackiem. W największych rosyjskich gazetach i stacjach TV rozgorzała awantura o to, jakoby sędziowie faworyzowali zawodnika z USA. Stało się tak mimo faktu, że Rosjanin był wyraźnie słabszy od rywala i przegrał zasłużenie. Okradziono nas!" - krzyczała wówczas w tytule "Komsomolskaja Prawda". "To prawdziwy szok! Jewgienij Pluszczenko pozostał bez złotego medalu. O jego zwycięstwie mówiono jako o czymś przesądzonym. Przecież rywale nie mieli żadnej broni przeciwko górującemu nad nimi techniką Pluszczence" - podkreślała ta wielkonakładowa gazeta. Rosyjski gwiazdor dodał, że padł ofiarą polityki. "Występujemy na innym kontynencie. Pluszczenko - to dla nich ość w gardle. Ameryce potrzebni są swoi mistrzowie" - zaznaczył."

- "Prawdziwym mistrzem prowokacji, chamstwa i prostactwa wśród rosyjskich sportowców od dawna jest Aleksiej Spiridonow (26 l.). Siatkarz sbornej wielokrotnie był autorem skandali, W 2014 roku podczas siatkarskiego mundialu w Polsce obrażał kilka razy naszych rodaków tekstami o charakterze rasistowskim nazywając nas "zgniłym narodem". Po meczu z reprezentacją Polski miał opluć posła Marka Matuszewskiego. Po innym meczu zaprezentował gest tak jakby rozstrzeliwał publiczność. W Rosji siatkarz był znany z upodobania do mocnych trunków, dlatego wielu dziennikarzy nazywało go prześmiewczo "Spirytusowem".

- mundial 2014, "po remisie z Algierią 1:1 Rosja odpadła z dalszych gier. Po meczu zarabiający 10 milionów dolarów rocznie włoski trener Fabio Capello stwierdził, że wszystkiemu winni są sędziowie, to oni doprowadzili jego ekipę do przedwczesnego pożegnania się z turniejem. Włoch mówił wówczas: - Nie lubię rozmawiać o sędziach, ale oni zawsze są przeciwko Rosji. Powinien być przynajmniej jeden karny dla nas. Bramkę też straciliśmy po rzucie wolnym, który miał być odgwizdany w drugą stronę.".

Może lepiej nie zapraszać Rosjan na turnieje sportowe?

mm/Fakt.pl