Sytuacja dotyczy wyprodukowanego w USA Beinga 737 MAX, na zamówienie chińskich linii lotniczych Xiamen Airlines.

Mimo, że samolot znajdował się już w Zhoushan w Chinach, został odesłany do amerykańskiej siedziby Beoinga w Seattle, z przystankami po drodze na amerykańskiej wyspie Guam na Pacyfiku oraz w Honolulu na Hawajach.

Identyczna sytuacja może mieć w najbliższym czasie miejsce również w odniesieniu do dwóch innych maszyn zamówionych w Stanach Zjednoczonych, a znajdujących się już na terytorium Chin.

Nie wiadomo w jakim kierunku eskalować będzie amerykańsko-chińska wojna celna w kontekście przemysłu lotniczego.

Warto bowiem podkreślić, że chińscy przewoźnicy wciąż w znacznym stopniu uzależnieni są od importu amerykańskich części do samolotów, głównie silników.