W trakcie debaty organizowanej przez TVP, TVN i Polsat Trzaskowski wypadł kiepsko. Mimo to już po zakończeniu debaty usiłował przedstawić się jako zwycięzcę debaty bądź – w łagodniejszym wariancie – ofiarę nieczystych zagrań konkurentów.

Na debacie organizowanej przez media prawicowe – TV Republikę, TV Trwam i telewizję wPolsce 24 – Trzaskowski w ogóle się nie pojawił.

Ciężko co prawda zrozumieć niektórych moich konkurentów, dlatego że byliśmy umówieni na wspólną debatę. Miesiące temu. Ja byłem pierwszym, który powiedział, że taka wspólna debata będzie 12 maja. Wszyscy kandydaci. Jasno też powiedziałem, że oczywiście druga tura jest po to, żeby rozmawiać jeden na jeden. I co się stało drodzy państwo? Sami widzieliście. Kandydaci się wszyscy obudzili. Jeden przez drugiego zaczął mnie wywoływać do tablicy oraz zapraszać na pojedynek. Mimo, że ja zawsze mówiłem: „Spotkamy się wszyscy razem”, a we dwójkę spotkamy się w drugiej turze. Ale skoro tego typu wyzwanie od pana Nawrockiego, to jasno powiedziałem: „Proszę bardzo. Spotkajmy się symbolicznie w Końskich” – mówił prezydent stolicy.

I co? No i czekałem na pana Nawrockiego. I widzieliście wszyscy drodzy państwo, co się działo. Zamiast przyjść i zaakceptować jasne warunki rozmowy, widzieliście państwo wszyscy tę debatę, że to była równa debata, że nikt nie miał lepszych warunków. Nie to co w roku 2020, kiedy byłem na debacie w TVP. Dokładnie te same pytania, jasna kolejność, kultura. Dokładnie to gwarantowałem Nawrockiemu, a nie te numery z propagandzistami, które żeśmy obserwowali i te zabawy w debatę. Tylko naprawdę prawdziwą debatę, bo sam jej chciał, sam jej chciał, wyzwał mnie na ubitą ziemię i potem na tę ubitą ziemię nie przyszedł, żeby porozmawiać w cztery oczy” – perorował Trzaskowski.

Uwaga, to była naprawdę wielka szansa dla pana Karola Nawrockiego, bo miałby znacznie więcej czasu na dyskusję, mógłby rozwinąć skrzydła i odpowiadać na pytania merytoryczne. On po prostu nie umie odpowiadać na pytania merytoryczne. Umie się nauczyć paru rzeczy na pamięć i to jest niestety wszystko. Dlatego boi się stawać jeden na jeden. Tylko postanowił zrobić absolutnie wszystko, żeby ta debata się albo nie udała, albo żeby byli z nim inni kandydaci. Ale okej, widocznie tak musiało być” – dodał.