Macierewicz stanowczo odrzucił oskarżenia, twierdząc, że „nie było tajnych informacji”, które miałby ujawnić. — Poinformowały mnie służby Kontrwywiadu Wojskowego, które przekazały, co można wypuścić do wiadomości publicznej, a co należy usunąć — tłumaczył polityk. Jak zaznaczył: — Wszystkie informacje oznaczone klauzulą tajności zostały zdefiniowane jako niewłaściwe do publikacji — i usunąłem je zgodnie z ich wskazówkami.

Konfrontacja nabrała ostrego tonu podczas pytania Justyny Dobrosz-Oracz:
— „Czy żałuje pan tego, co pan zrobił i czy obawia się pan konsekwencji?” — zapytała.
Macierewicz odpowiedział zaskakująco: — „Pani, która w 2010 roku rozmawiała z wysokim funkcjonariuszem i pokazała, że uniemożliwił nasze działania w NATO. To pani to zrobiła — za to dziękuję.”

Szef klubu PiS, Mariusz Błaszczak, oskarżenia wobec Macierewicza nazwał próbą ograniczenia wolności wypowiedzi: — „To, co zostało upublicznione, było jawne. Dziś próbuje się uciszyć ludzi, którzy dążyli do prawdy.” Sugerował zarazem, że jego działania podkopują narrację rosyjską co do Smoleńska, którą promuje obecna władza.

Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Nowa Lewica) ocenił, że Antoni Macierewicz dalej manipuluje faktami i wprowadza opinię publiczną w błąd. — „Nic się nie zmieniło w jego sposobie działania. Nie rozumie albo świadomie kluczy.” Czarzasty potwierdził również poparcie klubu Lewicy dla uchylenia immunitetu i zapowiedział wniosek w sprawie odebrania Orderu Orła Białego, nadanego Macierewiczowi.

Rzecznik Prokuratury Krajowej, prok. Przemysław Nowak, poinformował, że skierowano zawiadomienia dotyczące formalnego ujawnienia dokumentów z klauzulą „ściśle tajne”, „tajne”, „zastrzeżone” w kontekście pracy Podkomisji Smoleńskiej. Według prokuratora, takie działania mogą skutkować postępowaniem karnym z karą do pięciu lat więzienia.