W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Poseł nie stawił się na posiedzeniu sądu, co skutkowało wydaniem listu gończego. Prokuratura zapowiedziała również skierowanie wniosku o Europejski Nakaz Aresztowania (ENA) oraz zwróciła się do Interpolu o wydanie czerwonej noty w tej sprawie.
Obrońca posła, mec. Bartosz Lewandowski, złożył zażalenie na decyzję sądu. Romanowski, według informacji prokuratury, od 6 grudnia nie jest osiągalny, wyłączył telefony i opuścił placówkę medyczną, gdzie przebywał na planowanym zabiegu.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że Marcin Romanowski ma zwolnienie lekarskie do 23 grudnia, co pozwala mu formalnie uniknąć udziału w posiedzeniach Sejmu. Hołownia podkreślił jednak, że prawo nie przewiduje sytuacji, w której poseł ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości.
– „Do momentu efektywnego pozbawienia wolności posła Romanowskiego musimy wypłacać mu uposażenie oraz środki na prowadzenie biura. Po jego aresztowaniu te środki zostaną wstrzymane” – wyjaśnił Hołownia.
Marszałek Sejmu nie ukrywał frustracji wobec tej sytuacji. – „To, co się dzieje, jest tragiczne. Pokazuje, do jakiego momentu doszliśmy w państwie. Można by uznać, że to śmieszne, ale w rzeczywistości jest to dramatyczny obraz funkcjonowania naszych instytucji” – powiedział.
Sprawa Romanowskiego wywołuje liczne pytania dotyczące skuteczności wymiaru sprawiedliwości i przejrzystości działań władz. Neo-prokurator krajowy Dariusz Korneluk zapowiedział dalsze kroki prawne, a organom ścigania wciąż nie udało się ustalić miejsca pobytu posła.
Bardzo wymowny jest w tej sprawie komentarz Jarosława Kaczyńskiego.
– „W ogóle nie wiem, czy się ukrywa, czy raczej np. władze nie udają, że się ukrywa” – powiedział Kaczyński w Sejmie.