Senat cały czas pracuje nad ustawą dotyczącą przeprowadzenia wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej. Marszałek Tomasz Grodzki zapowiedział wykorzystanie 30 dni na pracę nad nią, jednak zdaje się, że już dziś zna wynik senackich prac. W dzisiejszym wywiadzie udzielonym Radiu Plus mówił, że ustawę o głosowaniu korespondencyjnym należy odrzucić a nie poprawiać.

W wywiadzie, jakiego marszałek Senatu Tomasz Grodzki udzielił Radiu Plus, został zapytany o zamiary Senatu wobec ustawy o głosowaniu korespondencyjnym w majowych wyborach prezydenckich. Odpowiadając podkreślił, że wsłuchując się w opinie organów i pocztowców, o które Senat poprosił: „wygląda na to, że najwięcej opcji przemawia za tym, żeby tej ustawy nie poprawiać, tylko ten akt ustawodawczy odrzucić”.

Grodzki stwierdził, że jego zdaniem korespondencyjne wybory w takiej formie, jaką nazywa „niekonstytucyjną”, nie mogą się odbyć.

Marszałka zapytano też, co oznaczają słowa kandydatki KO na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która stwierdziła, że nie weźmie udziału w wyborach 10 maja – czy miała na myśli rezygnację z oddania głosu czy startowania w wyborach:

-„Na pewno nie będzie głosować, natomiast jej nazwisko z listy wyborczej 10 maja prawdopodobnie nie będzie wycofane. Ja ciągle wierzę i mam do tego podstawy, że uda nam się przenieść te wybory na bezpieczniejszy okres, ale z tymi samymi kandydatami, więc wycofanie się z listy kandydatów oznaczałoby jakiś problem dla Koalicji Obywatelskiej, dlatego pani marszałek się nie wycofuje” – odpowiedział Grodzki.

Na pytanie, czy KO uzna wynik wyborów, Grodzki wskazał, że należy o to pytać Borysa Budkę. Dodał również, że planowane w maju wybory prezydenckie to w jego uznaniu „farsa wyborcza”:

-„To, co nazywane jest wyborami, dla mnie to są co najmniej pseudowybory albo usługa pocztowa, albo – mówiąc brutalnie – farsa wyborcza. Trudno uważać, że ktoś będzie miał legitymizacje do rządzenia krajem wybrany w tego rodzaju farsie”.

kak/PAP, niezależna.pl