Modlitwa w duchu osobistej wolności

Modlitwa osobista jest jedynym elementem duchowości, co do którego św. Benedykt w Regule nie podał żadnych konkretnych przepisów. W związku z tym, zgodnie z Deklaracjami Kongregacji Zwiastowania, do której należy Opactwo tynieckie, „monastycyzm benedyktyński zachowuje tradycyjnie w ich sprawie wielką powściągliwość, roztropność i szacunek dla wolności duchowej”.

Każdy mnich wypracowuje własną formułę modlitwy, zwracając uwagę przede wszystkim na to, by wiązała się ona ze szczerym szukaniem Boga oraz by zapewnić spokój braciom pragnącym modlić się w ciszy.

Czas na osobistą modlitwę

Tradycyjnie w klasztorze poświęca się jej przynajmniej pół godziny dziennie. Jeśli jednak ktoś dopiero rozpoczyna praktykę regularnej modlitwy osobistej, może zacząć od krótszych odcinków czasu (10–15 minut), wydłużając je w miarę możliwości. Bardzo ważne jest przy tym – podobnie jak w odniesieniu do lectio divina – by czas na modlitwę umieścić na stałe w planie dnia i nie skracać go bez bardzo ważnej przyczyny.

Idąc za wskazaniami mistrzów

Mimo, że Reguła nie zawiera wskazówek dotyczących modlitwy, to jednak w ostatnim rozdziale przypomina, że „kto śpieszy do doskonałości życia monastycznego, znajdzie w nauce świętych Ojców wszystko, co może doprowadzić człowieka do doskonałości najwyższej” (RB 73,2). Idąc więc za wskazówką św. Benedykta, zamieszczamy poniżej wybrane fragmenty z dzieła Ewagriusza z Pontu zatytułowanego O modlitwie. Ich autor, nazywany „filozofem na pustyni” oraz „pierwszym mnichem teologiem”, dał teoretyczne podstawy życiu duchowemu i pustelniczemu.

Wybrane fragmenty z dzieła Ewagriusza z Pontu „O modlitwie”:

Modlitwa jest obcowaniem umysłu z Bogiem.

Nade wszystko módl się o dar łez, abyś przez skruchę zniszczył właściwą twej duszy zatwardziałość, a po wyznaniu – wbrew sobie – nieprawości przed Panem otrzymasz od Niego przebaczenie.

Módl się ze łzami skruchy, a każda twoja prośba zostanie wysłuchana. Bowiem Pan twój raduje się bardzo, kiedy przyjmuje modlitwę połączoną ze łzami.

Jeżeli na modlitwie wylewasz strumienie łez, nie wynoś się w duchu, jakbyś był lepszy od innych. Otrzymałeś bowiem pomoc dla swojej modlitwy, abyś mógł gorliwie wyznać swoje grzechy i dzięki łzom przypodobać się Panu. Nie obracaj więc w namiętność tego, co jest na nią lekarstwem, abyś nie rozgniewał Tego, który udzielił ci swojej łaski.

Wielu, chociaż opłakiwało grzechy, zapomniało o celu, w jakim łzy zostały im dane, i tak w szaleństwie zagubili się.

Bądź wytrwały i módl się usilnie; odrzucaj nachodzące cię troski i myśli. Wprowadzają one w zamęt i niepokoją, aby pozbawić cię siły.

Ilekroć demony widzą, że jesteś gotów modlić się naprawdę gorliwie, podsuwają ci myśli o różnych, niby koniecznych rzeczach, i co chwila przypominają o nich, poruszając umysł tak, aby ich szukał, a nie znalazłszy – bardzo się smucił i tracił odwagę. Kiedy zaś umysł staje do modlitwy, przywołują mu w pamięci te poszukiwane i wspominane sprawy, aby rozproszony pragnieniem ich poznania, utracił owocną modlitwę.

Zabiegaj o to, by w czasie modlitwy twój umysł był głuchy i niemy, a będziesz mógł się modlić.

Wszystko, cokolwiek uczynisz, by wziąć odwet na bracie, który wyrządził ci niesprawiedliwość, w czasie modlitwy stanie się dla ciebie przeszkodą.

Modlitwa wyrasta z łagodności i wolności od gniewu.

Jeżeli chcesz modlić się jak należy, w każdej chwili zapieraj się siebie, a doznając rozlicznych trudności, rozmyślaj o modlitwie.

Nad czymkolwiek trudnym będziesz rozmyślał wytrwale, tego owoc odnajdziesz w czasie modlitwy.

Modlitwa jest lekarstwem na smutek i zniechęcenie.

Zostaw swój dar – jak zostało powiedziane – przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim, a będziesz mógł modlić się bez przeszkód. Bowiem pamięć złego zaślepia umysł modlącego się i zaciemnia jego modlitwę.

Ci, którzy gromadzą w sobie troski i pamięć złego, a zdaje się im, że się modlą, są podobni do tych, którzy czerpią wodę i wlewają ją do dziurawego naczynia.

Jeżeli będziesz wytrwały, zawsze będziesz modlił się z radością.

Kiedy będziesz modlił się jak należy, przyjdą ci na myśl takie sprawy, że ulec zagniewaniu wyda ci się rzeczą całkiem słuszną. Gniew jednak skierowany przeciw bliźniemu żadną miarą nie jest słuszny. Jeśli będziesz szukał, odkryjesz, że i bez gniewu można dobrze załatwić sprawę. Rób więc wszystko, aby nie ulec gniewowi.

Bacz, byś sądząc, że leczysz innych, sam nie popadł w nieuleczalną chorobę, gdyż będzie to przeszkodą dla twojej modlitwy.

Jeżeli powstrzymasz się od gniewu, sam znajdziesz zmiłowanie, okażesz się roztropnym i zostaniesz zaliczony do ludzi modlitwy.

Uzbrojony przeciwko gniewowi, nigdy nie ulegniesz pożądliwościom. To one bowiem dostarczają materii gniewowi, a gniew z kolei przysłania duchowe oko i psuje stan modlitwy.

Nie módl się jedynie zewnętrznymi gestami, ale skieruj swój umysł ku świadomości modlitwy duchowej, z wielką bojaźnią.

Czasami stanąwszy do modlitwy, od razu będziesz modlił się dobrze. Innym razem pomimo wielkich starań nie osiągniesz celu – po to, abyś jeszcze bardziej szukał; a kiedy dosięgniesz celu, posiądziesz nienaruszoną doskonałość.

Nie módl się o spełnienie swych własnych pragnień; niekoniecznie bowiem muszą się one zgadzać z wolą Boga. Raczej módl się tak, jak się nauczyłeś, słowami: bądź wola Twoja we mnie. I w każdej sprawie proś Go, aby spełniała się Jego wola. Bo przecież chce On tego, co dobre i korzystne dla twojej duszy – ty zaś nie zawsze tego szukasz.

Często, modląc się, prosiłem o to, co wydawało mi się dobre dla mnie i obstawałem przy mej prośbie, bezmyślnie przymuszając wolę Bożą. Nie dopuszczałem, aby raczej On sam udzielił mi tego, o czym wiedział, że jest dla mnie korzystne. A jednak kiedy otrzymałem to, o co prosiłem, czułem się bardzo przygnębiony, że nie prosiłem raczej o spełnienie się Jego woli – to bowiem, co otrzymałem, nie było takie, jak się spodziewałem.

Cóż innego jest dobrem, jeżeli nie Bóg? Pozostawmy więc Jemu wszystko, co nas dotyczy, a będzie nam dobrze. Ten bowiem, który jest samą dobrocią, jest też dawcą dobrych darów.

Nie smuć się, jeżeli od razu nie otrzymasz tego, o co prosisz. Pragnie On bowiem udzielić ci jeszcze większego dobra, jeśli tylko będziesz trwał z Nim cierpliwie na modlitwie. Cóż bowiem lepszego nad obcowanie z Bogiem i przebywanie w Jego obecności?

Modlitwa bez rozproszeń jest najważniejszą aktywnością umysłu.

Dobrze jest modlić się nie tylko o oczyszczenie siebie samego, ale także za cały rodzaj ludzki, naśladując sposób postępowania aniołów.

Czy modlisz się sam, czy też z braćmi, usiłuj modlić się nie z przyzwyczajenia, ale z uwagą.

Jeżeli twój umysł w czasie modlitwy nadal się błąka, to nie modli się jeszcze tak, jak powinien modlić się mnich, ale ciągle jest światowy i ozdabia jedynie zewnętrzną stronę przybytku.

Gdy się modlisz, czuwaj usilnie nad swoją pamięcią, aby sama z siebie nie podsuwała ci własnych myśli, ale skłaniała cię do poznania obecności Boga. Jest bowiem rzeczą wynikającą z natury, że pamięć zawłaszcza umysł w czasie modlitwy.

Kiedy się modlisz, pamięć przywodzi ci na myśl albo obrazy rzeczy minionych, albo nowe troski, albo też postać tego, kto cię skrzywdził.

Demon bardzo zazdrości człowiekowi, który się modli, i używa wszelkich sposobów, by nie osiągnął zamierzonego celu. Nie przestaje więc za pomocą pamięci wzbudzać myśli o różnych sprawach, a za pomocą ciała wzniecać wszystkie namiętności, tak aby przeszkodzić – na ile to możliwe – w jego wspaniałym biegu i wędrówce ku Bogu.

Dlaczego demony chcą w nas wywołać obżarstwo, nierząd, chciwość, gniew, pamięć złego i inne namiętności? Aby umysł, ociężały z ich powodu, nie mógł się modlić tak jak trzeba. Bowiem namiętności pochodzące z nierozumnej części naszej natury nie pozwalają, aby działał rozumnie i poszukiwał Boskiego Słowa.

Wstęp pochodzi z książki „Modlitewnik benedyktyński”. Wybrane myśli z dzieła Ewagriusza z Pontu „O modlitwie”.

Benedyktyni są mnichami, a ich duchowość wywodzi się z najwcześniejszych przejawów życia konsekrowanego w Kościele. Monastycyzm chrześcijański jest formą odpowiedzi człowieka na łaskę Ewangelii. Cechą naczelną duchowości monastycznej jest "bycie z Bogiem", do którego mnich dąży przez metanoię, czyli codzienne nawracanie się. Monastycyzm ma swe bardzo wyraźne miejsce w Kościele jako ZNAK absolutu Bożego.