Nie milkną echa po wywiadzie Borysa Budki w „Gazecie Wyborczej”, w którym lider PO wprost przyznał, że ruch Rafała Trzaskowskiego był tylko w emocjach rzuconym hasłem. Politycy KO w rozmowie z Wprost.pl przyznają, że jedynym wyjaśnieniem może być próba uderzenia przez Budkę w Rafała Trzaskowskiego, którego ten ma się obawiać.

Rafał Trzaskowski, ciesząc się swoim dobrym wynikiem w wyborach prezydenckich, zapowiedział powołanie nowego ruchu obywatelskiego, który miałby skupić jego wyborców. Wreszcie w połowie października ub. roku zainaugurował działalność ruchu „Wspólna Polska”. Inicjatywa prezydenta Warszawy nie cieszy się jednak szczególną popularnością. O „Wspólną Polskę” dziennikarz „Gazety Wyborczej” zapytał lidera PO Borysa Budkę, a ten okazał się być niesamowicie szczery.

- „To było pod wpływem emocji. Rzuciliśmy hasło i potem trzeba się tłumaczyć. Taki jest kalendarz wyborczy, że wybory mamy dopiero za trzy lata. Nie da się utrzymać aktywności kampanijnej przez tak długi okres”

- stwierdził polityk.

Wywiad wzbudził ogromne emocje. Poza komentarzem dot. „Wspólnej Polski” Borys Budka pokusił się też o zapowiedź zlikwidowania w Polsce wydziałów historycznych i teologicznych. Kierunki te, w ocenie polityka, są studiami niepotrzebnymi. Jak przekonują rozmówcy Wprost.pl, uderzenie w kierunki historyczne miało być formą ataku na słynnych absolwentów historii: Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. Wyznanie dot. Rafała Trzaskowskiego natomiast miało być świadomym atakiem na prezydenta Warszawy, którego Budka się obawia.

- „Innego wytłumaczenia tego wyznania nie widzę”

- mówi anonimowy polityk KO.

kak/Wprost.pl