Wskazują, że bardzo prawdopodobne jest to, iż kamienicę położoną przy jednej z najlepszych śródmiejskich ulic – upatrzyć sobie mógł jakiś bogaty deweloper. Kamienica przy Marszałkowskiej 66 to jeden z niewielu budynków, który ocalał po wojnie przy głównej arterii centrum Warszawy.
Dawniej sprawą zajęli by się pewnie czyściciele kamienic, którzy obrzydzili by lokatorom na tyle życie, by ci dali się przekupić lub wypchnąć do gorszych dzielnic. Teraz jednak po aferach kojarzonych z prezydenturą Hanny Gronkiewicz-Waltz – stare, dobre metody są już zbyt ryzykowne. Jak podejrzewają mieszkańcy urzędnicy na czyjąś sugestię oszukali lokatorów, że eksmisja dotyczy tylko remontu i w ten sposób „wyczyścili” kamienicę jedynie za pomocą sprytnego wybiegu.
Sprawa oburzyła działaczy Stowarzyszenia „Miasto jest nasze”, którzy chcieli skorzystać z prawa do obserwowania obrad i dostać się na salę obrad. Okazało się jednak, że wcześniej skrzyknęli się działacze warszawskiej PO i cała trybuna dla publiczności wypchana została aktywistami i działaczami partii Rafała Trzaskowskiego.
Jak twierdzą działacze Stowarzyszenia „Miasto jest nasze” działaczy PO wpuszczono ukradkiem 45 minut przed rozpoczęciem sesji. A gdy już aparatczycy z PO wypełnili szczelnie miejsca dla publiczności, to kordon straży miejskiej poinformował aktywistów, że sala jest pełna i nikt nie zostanie wpuszczony. Rozpoczęła się szarpanina, ale straż miejska nie ustąpiła. Nikt spoza platformerskiej sitwy nie przedostał się na salę. Zresztą zaraz po otwarciu obrad okazało się, że do żadnej dyskusji nie dojdzie. Przewodniczący stołecznego klubu Koalicji Obywatelskiej zawnioskował o trzytygodniową przerwę (tak, tak by już było po obu turach wyborów), a większość którą ma Platforma w radzie pokornie przegłosowała ten wniosek.
W tej sytuacji działacze Stowarzyszenia „Miasto jest nasze” mogli jedynie wyżalić się na korytarzu dziennikarzom, że prezydent Trzaskowski kłamie twierdząc, że decyzja w sprawie kamienicy na Marszałkowskiej 66 – jeszcze nie zapadła. Jan Mencwel z MJN pokazał wszystkim dokument opatrzony podpisem prezydenta oficjalnie wystawiający budynek na sprzedaż zarządzeniem z kwietnia br. Przypomniano że prezydent może zmienić tę decyzję jednym zarządzeniem.
Czy zmieni? No cóż, myślę, że wątpię. W końcu kampania Trzaskowskiego musiała trochę kosztować. A pieniądze na ulicy nie leżą. No chyba, że jest to ulica Marszałkowska numer 66.
Piotr Semka