Kiedy na organizowane przez siebie spotkanie prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zaprasza Karola Nawrockiego, a nie Donalda Tuska, politycy Platformy Obywatelskiej grzmią, że „za politykę międzynarodową odpowiada rząd”. Kiedy jednak Donald Tusk nie zostaje zaproszony na organizowane przez tzw. koalicję chętnych (z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem na czele) spotkanie z Donaldem Trumpem i Wołodymyrem Zełenskim – najpewniej z uwagi na swoje niedawne wypowiedzi na temat amerykańskiego przywódcy, ci sami politycy oskarżają o brak Polski przy stole… prezydenta Karola Nawrockiego. Taką absurdalną narrację podjął m.in. poseł Roman Giertych, który dodatkowo nazywa głowę państwa „domniemanym prezydentem”.
- „Początek działalności DPKN (Domniemanego Prezydenta Karola Nawrockiego) to wyrzucenie Polski z formatu najważniejszych światowych rozmów oraz potężny kopniak od Trumpa. Totalna kompromitacja. Panie Nawrocki, a może już przestałby Pan się puszyć i opuścił urząd, który zajął?”
- napisał polityk na X.com.
Początek działalności DPKN (Domniemanego Prezydenta Karola Nawrockiego) to wyrzucenie Polski z formatu najważniejszych światowych rozmów oraz potężny kopniak od Trumpa. Totalna kompromitacja.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) August 19, 2025
Panie Nawrocki, a może już przestałby Pan się puszyć i opuścił urząd, który zajął?