W oświadczeniu wydanym na początku swojego protestu Jan Karandziej stwierdził, że swoją postawą chce „obudzić sumienia ludzi, którzy stoją za tymi haniebnymi działaniami” podkreślając, iż działania podjęte wobec ks. Olszewskiego i urzędniczek MS „przypominają najgorsze czasy komunistycznego reżimu”.

Teraz do protestu dołączył inny działacz antykomunistycznej opozycji w PRL, emerytowany kolejarz Stanisław Oroń.

- „Pochodzę z okolic Nałęczowa, a uczyłem się i pracowałem w Lublinie, tam też działałem w podziemiu solidarnościowym. Nadal zresztą należę do Solidarności. Przyjechałem, aby wesprzeć pana Jana i również podjąć strajk głodowy przeciwko bezprawiu, które ma obecnie miejsce w Polsce”

- oświadczył w rozmowie z Tysol.pl.

- „W osiemdziesiątym roku było nas prawdopodobnie dziesięć milionów, a teraz nie ma nawet dziesięciu, którzy podjęliby protest w obronie ks. Olszewskiego i innych represjonowanych osób. Uznałem, że tak nie może być, i przyjechałem do Częstochowy”

- dodał.

Wskazał, że rano zawierzył swój protest przed ikoną Czarnej Madonny na Jasnej Górze i ma nadzieję, że uda mu się wytrwać chociaż kilka dni.

Jan Karandziej natomiast przekazał w rozmowie z Tysol.pl, że czuje się dobrze i lekarze nie mają zastrzeżeń co do jego formy. Wyraził nadzieję, że dzięki jego głodówce więcej osób zainteresuje się tym, co dzieje się w naszym kraju. Podkreślił, że dziś w sposób szczególny wspomina wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową.

- „Jestem przekonany, że św. Jan Paweł II czuwa nad Polską. Wiele mu zawdzięczamy – zarówno w aspekcie tego, co zrobił dla nas za swojego ziemskiego życia, jak i tego, co nadal robi już w wymiarze nadprzyrodzonym, będąc dla nas przykładem i świętym, który dodaje nam siły i uprasza u Boga potrzebne nam łaski”

- powiedział.