O problemie spójności przekazu protestujących mówił na antenie Telewizji Republika członek prezydium NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” Stanisław Anders.

- „Każda grupa działa oddolnie. Podzieliło się to na różne fragmenty, prosiliśmy o koordynację. To powinno być nadzorowane przez organizacje syndykalne czy te, które zasiadają w Copa Cogeca (europejska organizacja zrzeszająca rolnicze związki zawodowe i organizacje spółdzielcze – przyp. red.). Uciekło wszystko spod kontroli. Dołączyły się inne organizacje”

- wskazywał działacz.

Wedle słów Andersa, niektóre organizacje przychylają się ku porozumieniu z rządzącymi.

- „Mamy przecieki, że część organizacji przygotowała jakieś porozumienie i chce je przekazać. To Oszukana wieś, OPZZ i jakiś Instytut, który zajmuje się zwierzętami futerkowymi. My to obserwujemy i ma być dziś podpisana u marszałka Sejmu jakaś petycja. Nie wiemy, dlaczego u niego, bo on nie decyduje. Jest polski rząd i pan premier, którego dziś nie ma. Obserwujemy, patrzymy, co się dzieje. Słyszeliśmy, że po dzisiejszym dniu miało się rozejść towarzystwo z granic (rolnicy protestujący na granicach – przyp. red.)”

- powiedział.

- „My jesteśmy na stanowisku, że absolutnie nie schodzimy z granicy z Ukrainą, z dróg. To dla nas priorytet, dopóki nie zapadną dwie konkretne decyzje”

- dodał.

Te decyzje to zamknięcie granicy na ukraińską żywność i odejście od Zielonego Ładu.

- „Jeżeli te dwie rzeczy nie zostaną zrealizowane przez rząd, to nie ma podpisywania żadnych decyzji. Petycje można składać, ale nie ma mowy o podpisaniu porozumienia”

- oświadczył.