Wczoraj kolejny raz w swoim życiu obchodziliśmy święto Trzech Króli, a właściwie, uroczystość Objawienia Pańskiego. W tym roku była to uroczystość przeżywana w szczególnie trudnych okolicznościach. Nie było świątecznych orszaków, radośnie śpiewających kolędy tłumów na ulicach. Wydarzyło się jednak to, co w tę uroczystość jest najistotniejsze. Chrystus się objawił. Dawniej Kościół przedłużał tę uroczystość o oktawę. Dziś również warto dać sobie jeszcze czas i zatrzymać się przy tajemnicy Objawienia Pańskiego.

Uroczystość Objawienia Pańskiego jest jednym z dwunastu starożytnych świąt katolickich. Kościół skupia się tego dnia na Bogu, który rodząc się jako człowiek, objawia swoją chwałę. W Kościele łacińskim od początku skupiano się tego dnia na trzech wydarzeniach: pokłonie mędrców, chrzcie Jezusa i objawieniu w Kanie Galilejskiej. Dziś chrzest Jezusa wspominamy w osobnej uroczystości. Również wydarzenie pierwszego cudu zeszło na drugi plan, a opowiadającą o nim perykopę usłyszymy w niedzielę następującą po niedzieli Chrztu Pańskiego. Skupiamy się przede wszystkim na przybyłych ze Wschodu mędrcach, przez których Bóg objawił się światu pogan.

Uroczystość Objawienia Pańskiego jest kolejną szansą daną człowiekowi na to, aby odpowiedzieć Bogu, który się objawia. Szansą, aby przyjąć do swojego życia narodzonego Mesjasza i uznać Go swoim Królem. Stąd szczególne obchody liturgiczne przeżywane tego dnia. Święconą kredą kreślimy litery na drzwiach naszych domów, podobnie jak Izraelici kreślili znak krwią baranka, aby dać wyraz tego, że przyjęliśmy naszych domach i całym naszym życiu królowanie wcielonego Chrystusa.

Dawniej Kościół rozszerzał świętowanie Objawienia Pańskiego o oktawę. Przedłużano uroczystość aż do 13 stycznia, dając sobie tym samym czas na głębsze przeżycie tej tajemnicy. Pójdźmy dziś tym wzorem i również dajmy sobie czas na przeżycie tajemnicy objawienia, aby móc na to objawienie odpowiedzieć i przyjąć narodzonego Króla do swojego życia.

kak/adeste.pl