Skrajna susza, upały sięgające 53°C i niemal zerowe opady doprowadziły do załamania systemu retencyjnego i paraliżu infrastruktury miejskiej. Prezydent Iranu Masud Pezeszkian po raz pierwszy publicznie przyznał, że stolica może zostać ewakuowana. „Teheranowi naprawdę skończyła się woda” – oświadczył. W tej chwili poważnie rozważane jest przeniesienie centrum administracyjnego kraju.
Informacje, które przekazuje niemiecki „Spiegel” i potwierdza irańska agencja IRNA, brzmią alarmująco. Największy zbiornik wodny kraju ma wyschnąć całkowicie w ciągu zaledwie czterech tygodni. Siedem głównych tam w kraju wykazuje poziom wody poniżej 10%, część z nich już przestała funkcjonować. Elektrownie przerywają pracę, przemysł zwija działalność, a tysiące ludzi w panice opuszczają miasto, kierując się ku chłodniejszym i bardziej wilgotnym prowincjom na północy Iranu, w stronę Morza Kaspijskiego.
Rząd wprowadził nadzwyczajne środki. Wszystkie szkoły i instytucje publiczne zostały zamknięte przynajmniej do soboty, a sytuacja w kraju staje się coraz bardziej niestabilna. Rosną napięcia społeczne, a administracja Pezeszkiana mierzy się z falą krytyki. Eksperci i obywatele zarzucają władzom ignorowanie sygnałów alarmowych płynących od naukowców, niewydolność systemu zarządzania zasobami wodnymi oraz brak przygotowania na długofalowe skutki zmian klimatu.
Nawet rzeczniczka rządu Fateme Mahadżerani przyznała, że kraj padł ofiarą „groźnego kataklizmu”, który mógł zostać częściowo powstrzymany. Nikt jednak nie podejmował systemowych działań, mimo że ostrzeżenia o wysychaniu zbiorników i zmianach klimatycznych były znane od lat. Dzisiejsza sytuacja jest efektem wieloletnich zaniedbań: infrastruktura jest przestarzała, system dystrybucji wody przecieka, a przemysł zużywa zasoby bez jakiejkolwiek kontroli.
Teheran może przejść do historii jako pierwsza w dziejach współczesnych stolica, która została opuszczona z powodu całkowitego braku wody. Scenariusz, który jeszcze dekadę temu brzmiał jak science fiction, dziś staje się rzeczywistością.