Wniosek o zatrzymanie Ziobry złożył 11 lipca Adam Bodnar, były już minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Podkreślił, że były szef resortu unika stawienia się przed komisją śledczą ds. Pegasusa, choć jest kluczowym świadkiem w sprawie nadużyć związanych z inwigilacją obywateli i polityków przy użyciu izraelskiego oprogramowania szpiegowskiego.
Zgoda Sejmu otwiera drogę do przymusowego doprowadzenia Ziobry przez funkcjonariuszy policji. Już wcześniej komisja regulaminowa Sejmu pozytywnie zaopiniowała wniosek Bodnara, wskazując, że obecność Ziobry na przesłuchaniu jest niezbędna dla wyjaśnienia sprawy.
Zbigniew Ziobro od początku kwestionuje legalność powołanej komisji. W swoich publicznych wystąpieniach wielokrotnie powoływał się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z września 2024 r., który – jak twierdzi – stwierdził niezgodność uchwały o powołaniu komisji z Konstytucją RP. „Bezprawiu nie należy ulegać” – argumentował Ziobro w Sejmie, dodając, że działania komisji są sprzeczne z zasadami państwa prawa.
Były minister przypomniał także wydarzenia ze stycznia 2025 r., kiedy – czytamy – został zatrzymany i doprowadzony na posiedzenie komisji bez swojej zgody. Przekazał też, że nie tylko uniemożliwiono mu opuszczenie sali, ale także naruszono jego prawa obywatelskie. „Jest to oczywiste przestępstwo kryminalne, za które w przyszłości będzie pani odpowiadać” – powiedział, zwracając się do przewodniczącej komisji.
Głosowanie w Sejmie pokazało wyraźny podział polityczny. Za uchwałą opowiedzieli się posłowie koalicji rządzącej oraz część niezależnych, natomiast cały klub Prawa i Sprawiedliwości głosował przeciw. Przedstawiciele PiS-u w kuluarach zapowiedzieli dalszą obronę byłego ministra i określili działania komisji jako „polityczny lincz”.